Dziennik budowy - i trochę retrospekcji
No może życie jak w Madrycie to nie jest - ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Zatem lubię ten swój dom pomalutku się przeobrażający w cywilizacyjną rodzinną kolebkę - bo:
- i listonoszka do mnie zawitała w tygodniu z poleconym z banku - już mnie znaleźli ze swoją ofertą - dziwne uczucie odebrać pocztę adresowaną do Pani Domu w jej nowym domu .... rękami w megaronie ufajdanymi
- i od dzisiaj telewizor odbiera 3 podstawowe programy - telewizor rzecz jasna zakoszony nieletniej z mieszkania, ale jakoś nie bulwersowała się zbytnio, że to jej, bo gwoli ścisłości po rodzicach maleństwo odziedziczyła
- i owady zadomowiły się konkretnie - konkretnie to inwazję bidronek miałam wczoraj i nasz dom był o elewacji ... .....bardzo oryginalnej - takiego najazdu oczy moje nie widziały jak żyją już ponad lat ...ści...y
Ale - świadomie i bez przymuszenia - nigdy nie zdecydowałabym się na życie na dwa domy.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia