"Pamiętnik znaleziony w betoniarce" - Yemiołka + Jano
CO MI ZROBISZ, JAK MNIE ZŁAPIESZ?!
[02.07.2002]
O rrrety, na szczęście się nie dowiedzieliśmy! A prawdę powiedziawszy, zaczęło się robić gorąco...
Jako się rzekło na wstępie – projektowanie było w naszym wydaniu procesem żmudnym, męczącym, nerwowym i oczywiście realizowanym „na ostatni dzwon”. W efekcie projekt zastępczy złożyliśmy, hmmm, wstyd się przyznać, gdy ekipa już była na budowie. Ale cóż – w końcu to nie jest pamiętnik chodzących ideałów, lecz poradnik „Jak budować na wariata i nie zwariować”, więc nikogo to nie powinno dziwić .
Jesteśmy dobrej myśli, że nie będziemy musieli długo czekać na zmianę decyzji – wszak wszystko załatwiamy w gminie i samą decyzję dostaliśmy prawie od ręki...
Taaaa, te dobre myśli kiedyś nas do grobu wpędzą...
Zakupiony na początku papierkowych bojów koniak wciąż się kurzy na najwyższej półce – Janusz spojrzał na niego smętnie i nie tknął – radziliśmy sobie do tej pory z biurokracją bez tego wysokooprocentowanego wspomagania, to i dalej musimy tak trzymać. Koniak przyda się na parapetówkę.
Pierwszy tydzień po złożeniu wniosku siedzimy cicho, żeby nie wyjść na nachałów. Chwilę potem Jano decyduje się na dyskretny telefon z pytaniem o sprawę, a tu się okazuje, że architekci urzędowi wywinęli nam numer i pojechali na jakieś tygodniowe szkolenie. Po powrocie ciężko im się było zabrać do pracy [ach, te szkolenia... główka po nich niesympatycznie boli i oczy dziwnie reagują na dzienne światło ] – znowu trochę się odwlekło... ale nie uciekło! Daliśmy architekcikom nieco czasu na dojście do siebie, po czym napadła nas nieodparta potrzeba nawiedzenia urzędu.
Janusz przećwiczył przed lustrem kilka wersji ujmujących uśmiechów, starając się nie zmieniać mimiki pognał po schodach, potrącając sąsiada [który widząc go z tym wyrazem twarzy doznał przejmującego i wstydliwie przyjemnego uczucia, że jest molestowany seksualnie], wsiadł w furkę i popędził do gminy.
Ha! Była! Śliczna, niewymięta zmiana decyzji, dzięki której przestaliśmy być kryminalistami!
A że w dzień po jej otrzymaniu mieliśmy już stan zero..? Cóż, może miałam onegdaj sen proroczy, że wybudujemy się w jeden dzień...? A może ta nasza ekipa jest taka sprawna...?
Nic Wam do tego, Obywatele, proszę się rozejść!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia