"Pamiętnik znaleziony w betoniarce" - Yemiołka + Jano
OSTATNIE TAKIE TRIO
Było ich trzech, w każdym z nich inna... nalewka.
Bronek, Rysiu i Juruś.
Bronek to Teściu – Maestro naszej budowy i wzór asertywności. Rysiu – ex-piekarz w roli drugiego murarza. Juruś – żylasty pomocnik vel bezzębny kryminalista. I w jednym spali domku. Rysiu i Juruś po piwie darli koty, a Bronek ustawiał ich do pionu. Po pracy organizowali sobie wieczorki świetlicowe, grając w warcaby i szachy.
No i Rysia dopadło pierwszego – w 5. dzień stawiania ścian spadł z rusztowania i złamał kilka żeber. Zaznaczyliśmy jego nieobecność pionową krechą na murze...
Juruś wspierał pozostały duet swym patykowatym jestestwem kolejne dwa tygodnie, po czym dostał 3-dniową przepustkę do domu. Ponieważ ciągle go nie ma, zapewne Policja Obywatelska wykazała się inicjatywą i Juruś siedzi w kiciu. [Hmmm, czy ja pisałam onegdaj, że lubię folklor?! ]. Trzeba będzie nasmarować drugą krechę – mam nadzieję, że ostatnią.
Bronek spojrzał na stos bloczków spod ronda swego kowbojskiego kapelusza, pogryzając niedopałek w kąciku ust: „No i dobra, sam to wymuruję.”. I muruje.
A że folklor łazi za nami jak bezdomna meduza, nowi pomocnicy mają także swój specyficzny wdzięk. Pochodzą zza miedzy, lecz bezbłędnie identyfikuję tylko jednego z nich – Piotrka, który pomagał nam już wcześniej. Ma u nas roboczą ksywkę „Ptasiek”, gdyż hoduje gołębie za płotem [ale chwała Bogu nie wyje z Luisową chrypką: „Bujaj się!!” jak niezapomniany sir Balcerek; na widok ptic wyją za to nasi znajomi, po trzecim piwie]. W porównaniu z Rysiem i Jurusiem ma parę miłych zalet: oprócz tego, że pracuje jak tur, można z nim powymieniać się poczuciem humoru. Poza tym zajął naczelne miejsce w Improwizowanym Wiejskim Klubie Szachowym Bronka. A tak jeszcze zupełnie POZA TYM był hersztem lokalnej bandy zabijaków – czasami dobrze jest mieć takie znajomości . Jego braci z trudem rozróżniam po tatuażach i rysach [tych wykonywanych nożem]. Muszę przyznać, że to duże zaniedbanie, zważywszy na mnogość atrakcji, jakich nam dostarczają [typu „Budowlana pułapka II” albo jeszcze weselszych, rodem ze „Ściganego”, gdy bladym świtem Teścia w dezabilu wyciąga z szopy uzbrojona, choć nieumundurowana władza, poszukująca jednego z naszych drogich pomocników za coś tam, robiąca rewizję pakamery i nieusatysfakcjonowana znikająca we mgle].
Cholera, nie chce mi się wierzyć, że tego wszystkiego nie zmyślam...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia