Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    107
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    205

"Pamiętnik znaleziony w betoniarce" - Yemiołka + Jano


yemiołka

353 wyświetleń

kroczek w tył.

 


znalazłam se jakiś stary [głodny] kawałek, to se wkleję. a co.

 


========================================

 

 


EUROPO, WITAJ NAM! [30.04.2004]

 

 


Ohayo krzyknęliśmy Europie w typowy dla nas sposób – załatwiając pagórek spraw na ostatnią chwilę. Do typowego w takich okolicznościach spazmatycznego pośpiechu doszły okoliczności uzupełniające – ryk Marcela bladym świtem i poparzenie rąk o jego czółko – prawie 39 stopni! Leki, lulanko. W końcu padł, my też jeszcze na chwilę, która podstępnie rozrosła się zanadto. No i dziki pęd – ja kończę PIT-a [oczywiście miałam go zrobić w styczniu!], w chwilach krótkich drzemanek umęczonego gorączką synka, a Janusz kursuje po okolicznych hurtowniach, wygrzebując resztki z wymiecionych półek. To nie VAT-a słowna – łopocą gwiazdkami unijne sztandary podwyżki. Szlak do Castoramy znaczą konwoje; autka zaparkowane wzdłuż autostrady, bo na parkingu nie da się hulajnogi upchnąć. Każdy pieszy dzierży w niedbałej pozie 28 kilo cukru i 36 paczek styropianu. Do czterośladów wchodzi dużo więcej. Co popadnie. Jak nie nam, to przyda się CiociJózi – kombinuje statystyczny obywatel. Nie tylko polski, bo i obywatele tzw. bardziej cywilizowanych krajów próbują na tym skorzystać. Chaos, szaleństwo, degrengolada. A my uczestniczymy w tym z własnej, potłuczonej woli.

 


Mężuś przepadł w swych eksploracjach na dobre, w związku z czym słupek nerwicy podniósł mi się powyżej cienkiej czerwonej linii – muszę wpaść na rozliczenie do pracy [właściwie powinnam rano], a tu zrobiła się 14:00 i właśnie zwiewa mi ostatni przyzwoity pociąg. Niania wzięła sobie na dziś wolne, bo musiała odpocząć po czymś tam [uuuu, mamy za miękkie serducho...]; jest co prawda u nas z kilkudniową wizytą dawno nie widziana Babcia, ale Marcel nie daje się namówić na zaszczycenie Jej swoim towarzystwem, więc muszę siedzieć z nim, na tych szpilkach, opracowując zbrodnię doskonałą, którą mam zamiar przećwiczyć na obiekcie zwanym współmałżonkiem. Pociąg odjechał z wizgiem, ja ostrzę nóż.

 


Nooo, przyturlał w końcu! Autko załadowane po szyberdach jakimś dziwnym asortymentem, fruwają faktury. Marcyk przysnął, ładujemy go do wózka i Babcia rusza w nieustającą objazdówkę – może dojdą do porozumienia. A my w auto i do mojej robótki, po drodze kolejny kawałek PIT-a na kolanie, krzywy, gdy podskakujemy na dziurach. Wpadam do pracy, drukuję rachuneczek [upsss, marniutka ta pensyjka w tym miesiącu] i gnamy z powrotem. Dalej gorączka, więc Janusz pędzi do pediatry, a ja wciąż uwięziona PITolę. Angina ropna, zaraza. Drugie bejbi też coś cherla. O 19:00 finisz wyPITki, Mężuś za wszystkie grzechy odpokutuje jak co roku – stojąc w pięciusetmetrowej kolejce na pocztę...

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...