"Pamiętnik znaleziony w betoniarce" - Yemiołka + Jano
no dobra. to powyżej to były bzdurki na rozruch, czyli pocinanie pierdół .
a z konkretów:
1. kanalizę mam.
niepodłączoną, ale mam. pomarańczowy cywilizacji zwiastun sterczy przed chatą, przykryty deklem.
nie wiem, kiedy podłączą. w czerwcu najwcześniej.
a wraz z nią mam po raz kolejny zdruzgotaną drogę. choć mieli naprawić.
ale fikają i stawiają się, i lenią makabrycznie. łajzy.
no ale nam to nawet na rękę jezd. bo im gorzej to wygląda, tym większa szansa, że da się burmistrza podstępem zaszantażować i w drodze wymuszenia dostaniemy ładniejszą. gdyż poniekąd jesteśmy pierwsi w kolejce, bo całą wiochę będą ryć, kładąc nowe wodne rurki, a nas nie - kładliśmy se nowe przy okazji budowy. tak więc nawierzchnię mogą śmiało kłaść, nie mając wymówki, że jeszcze te rycie...
czyli różne dziwne, optymistyczne myśli plączą nam się po łbie.
2. się w końcu ziściło. pod sufit nie skaczę.
sąsiad załopotał sztandarem i wystawia powoli hawirę.
wielką i ociężałą. tak blisko nas...
i choć ten sąsiad wcale nie taki straszny, choć jakoś tak na wstępie mimo morderstwa na drzewach lubimy go, bo zasadniczo na wstępie dajemy ludzkości spory kredyt zaufania, to ciężko przyswoić, że się skończy sielanka i bieganie w gaciach czy czym tam popadnie.
że niebo widziane znad talerza z kalafiorówką przesłoni mur.
że trzeba będzie uważać, by nie drzeć ryja zanadto.
i że może ktoś zza płoty ryj zanadto będzie darł.
no nic, trza wina zimnego golnąć i zacząć się przyzwyczajać...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia