"Pamiętnik znaleziony w betoniarce" - Yemiołka + Jano
A więc. Pokrótce. [Po zimnej kawie, nie po wódce. ]
Budowa była-się-działa Anno Domini 2002, jakby na to nie patrzeć. Pół roku trwała, zakończywszy się ostrym cięciem – cięciem cesarskim mym, cięciem kosztów, cięciem dostępnego czasu. Wprowadzilim się na wylewki betonowe, wykładzinę, mebli brak, kafelków niedobór, pokoi niedostępność, drewna suchego niedostatek. Pomieszkiwanie było wyłącznie salonowo-kuchenne, ale szczęśliwe, bo na swoim i razem, i z jabłoni kwieciem za oknem jadalni. A w takich chwilach nie liczy się więcej nic. A jeśli w dodatku wcześniej mieszkało się na 24 metrach, to już w ogóle nie ma o czym mówić. A mieszkało się…
Potem były różne dziania – dziecięcia nowonarodzonego lulania, kieszeni pustych i takie tam. Chata stała odłogiem. Po jakichś 2 latach przesunęliśmy się z saloonu również do pokoiku obok – zdobyte kolejne kilka metrów.
No i tak to powolutku szło. Bardzo powolutku.
Bo my som YemioJanosie-łosie-samosie: ekip nie bierzem, specjalistów wszelkiej maści omijamy szerokim łukiem, w kredyt się z głową nie rzucamy.
A efekty jakie są, takie są. Wszystko się ślamazarzy, ale nam to absolutnie snu z oczu nie spędza.
Bowiem jesteśmy niepoprawnymi fanami każdego status quo.
A status quo na dziś dzień jest następujący:
1. płotu przed chatą: nieustający brak.
2. kretów w ogrodzie: nieustająca klęska urodzaju.
3. dół hacjendy: wykończony połowicznie.
4. góra: niewykończona dramatycznie.
5. ogrzewanie: wyłącznie kominkiem.
6. drewno: w tym roku wciąż niezakupione, ach! Jedziem na rezerwach i misiach-patysiach. [Pierwszy pokos wierzby energetycznej, co pod płotem buja, w tym roku był!]
7. kanaliza: w końcu podpięta, ale o tym jeszcze będzie, bo rzecz jasna – działo sięęę.
8. prąd: nieodebrany.
9. chata: bez odbioru.
odbiór!
c.d.[chyba]n.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia