"Pamiętnik znaleziony w betoniarce" - Yemiołka + Jano
No dobra, był już ogół, teraz polecim więc szczegółem.
Nie wiem, nie wiem doprawdy, jak ogarnąć całe to niepisanie.
Chronologicznie [zstępnie czy wstępnie?] czy spontanicznie?
To może na początek aktualności wylewkowe, czyli:
ACH, CO TO BYŁ ZA BAL!
Trochę się życie w ostatnim czasie pokomplikowało w rodzinności bliższej – wyglądało na to, że jeszcze jedną duszę przyjmiem pod nasz dach.
A wszak wiadomo - dół hacjendy: wykończony połowicznie; góra: niewykończona dramatycznie.
Trza było udostępnić dodatkowe komnaty w trybie pilnym. Na poddaszu: Sodoma i Gomoriiiaaa. Posadzka ino wylana, krzywo jak jasny gwint, bo w wylewkach budowlanych onegdaj uczestniczył tylko Stary [znaczy się ten, jak to mówią, osobisty mój mąż] oraz chłopek-roztropek do pomocy. Obaj dziewiczy w wylewkowym temacie, zrobili, jak umieli – czyli jakoś tam pi razy drzwi. Przyjdzie walec i wyrówna. No bo przecież jeszcze na to styropian miał pójść, rurki grzewcze i znów wylewka. Na te rurki wciąż kasy nie było, więc strych odłogiem stał. Aż w końcu śmy usiedli i się zadumali: a chrzanić te rurki! Przecie i tak w kominku hajcujem [daje radę!], żadnych kaloryferów w najbliższej dziesięciolatce wystawiać nie będziem [miał być piec gazowy, ale nawet przyłącza gazowego nie ciąglim, bo mamy inne pomysły na wydawanie kasy póki co], więc co nas to – najwyżej se dziatwa kiedyś panele ściągnie i rurki pozakłada, jak będzie taki kaprys mieć. A my tera ino wyrównać musim samopoziomującą i luzik.
I nikomu nie zapaliła się ostrzegawcza lampka….
[i nikomu nie wolno się z tego śmiaćśmiaćśmiać ]
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia