"Pamiętnik znaleziony w betoniarce" - Yemiołka + Jano
Mój Brad na wieść o kompromisie ucieszył się rzecz jasna jak równie jasna cholera. No ale co miał robić, niebożątko, przyjechał i poddał się bezwolnie naszym zakusom na jego biedny kręgosłup. Kompromisik, bagatelka, polegał na wciągnięciu na strych sławetnej betoniary. Po niemal pionowych schodach. Ale od czego ma się w chacie twardzieli – się zgięli, wypięli i wciągnęli. Nawet im poszło łatwiej, niż myśleli [co nadmieniam nie tylko dlatego, żeby było w pełni do rymu].
Całkiem nieźle, po pięciu latach od zamieszkania zafundować se betoniarę nad łbem. Ale co tam, raz się żyje, no nje? Cokolwiek to znaczy.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia