"Pamiętnik znaleziony w betoniarce" - Yemiołka + Jano
eh.
nie mam czasu na Betoniarę, czas zbyt szybko galopuje.
na realną betoniarę też czasu niet, remoncik po raz fafnasty stanął w miejscu i ruszy się nie wiadomo kiedy, a rokowania są pesymistyczne.
ale se pomyślałam, że uprzejmie doniosę o mym najnowszym durnym pomyśle.
otóż do tej pory nie dorobiliśmy się płotu przed chatą [z boków i z tyłu dzięki wielu siłom sprawczym jezd]. no bo wymagało namysłu, przygotowań, kasy i natchnienia oraz czasu - w dowolnej kolejności.
bo płocik miał być nietypowy, murowany, przetykany bakaliami polnych kamieni, z drewna ornamentem. takie karykaturalne, zabawne, krzywe płocisko. a właściwie murzysko.
no ale, jako się rzekło, ni ma go wciąż, w związku z czym różne ludzie grasują nam po działce, a jak zapomnim zamknąć drzwi na klucz [a zazwyczaj zapominamy], to i po chacie.
no i właśnie przedwczoraj zstąpiło na mła objawienie! alleluja!
zrobim to szybko, bezboleśnie, lecz uroczo absurdalnie...
z...
wierzby.
żywej, gęsto sadzonej, którą się pozaplata ładnie i formować będzie.
ale przy furteczce zrobim kawałek murowany i przy wjeździe do garażu takoż.
ino nie wiem, czy z wierzby energetycznej, którą pod ręką mamy [pod płotem z tyłu buja i zasłania rupieciarnie sąsiadów] czy z tej szalonej-pokręconej...
i w ogóle nie wiem, czy to ma do końca sens, więc jeśli na temat sensu coś wiecie Wy, to krzyczcie. bo my już dołki kopiem
a tak poza tym nie dzieje się nic i nie stanie się nic aż do końca... [jak śpiewali w piosence]
pozdrawiam deszczowo!
rzyczliwy
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia