"Pamiętnik znaleziony w betoniarce" - Yemiołka + Jano
Poza tym będziem spędzali długie i awanturnicze godziny, rozważając, na co ciężko zatyraną kaskę sprzeniewierzyć.
hahaha, no to mi się udało, naprawdę!
Albowiem było tak - wydaliśmy resztkę szmalu, jaka ostała się w kącie konta, na jakieś tam artykuły mniejszej potrzeby - typu wspomniane pojemniki plastikowe sztuk 2 w kolorze kanarkowym i serek pleśniowy. Po czym rozsiedliśmy się w fotelach w oczekiwaniu na przelew, który już - wedle naszych szacunków - po łączach internetowych wirtualnie gnał. Właśnie zaczajałam się, by sprawdzić stan konta, gdy coś mnie tknęło. Pognałam do biurka, zrzuciłam jakieś 14 kilo makulatury pod nogi, wytachałam segregator w kolorze red, nerwowo pomiętoliłam upchnięte w nim koszulki, wyszarpałam odpowiednią, dopadłam umowy i zastygłam w trwodze.
Jasna cholera i równie jasny gwint!
Przelew to i owszem, mili Państwo, miał być. Ale miesiąc później!!!
Doprawdy nie wiem, co nam na mózg padło - fakt, że my niefrasobliwi dość, ale że do tego stopnia, to sama się nie spodziewałam...
Tak więc długie i awanturnicze godziny to se możemy spędzać, rozważając, na co ciężko zatyraną kaskę sprzeniewierzyć, ale mniej więcej od...
Ups, już nic nie mówię, bo się dziady z przelewem spóźniają, więc ino oczekuję w ciszy i skupieniu, działania windykacyjne podjąwszy.
Oby zdążyli, póki jeszcze mam energię [elektryczną], bo inne dziady właśnie robią zakusy, co by mi ją brzytwą odciąć, ech.
Ale mam ich w nosie i wesoło żyję se, o czym być może będzie poniżej, jeśli prądu starczy.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia