Dziennik raczków (Ytong)
http://images31.fotosik.pl/86/ef9cfc07e085e220.jpg
http://images34.fotosik.pl/85/bf3e87d501fd7a02.jpg
http://images24.fotosik.pl/130/135a6b3ab20b1c7f.jpg
http://images34.fotosik.pl/85/59bc0e3442762b28.jpg
http://images23.fotosik.pl/129/bdda9cb75fc054fc.jpg
http://images33.fotosik.pl/86/7cb1959a1e5d41c6.jpg
http://images28.fotosik.pl/130/14a0adb071a72b6a.jpg
http://images27.fotosik.pl/129/d7b540b5ba57ffcd.jpg
No i oczywiście prace malarskie moje i mojego brata.
W końcu mój pierwszy zawód wyuczony to murarz, tynkarz... akrobata
No właśnie, krótki epizod. Jeśli chodzi o te akrobacje, to pewnego dnia wylądowałem w szpitalu. Dosłownie dwa dni przed przeprowadzką spadłem z drabiny, takiej międzykondygnacyjnej (zdjęcie poniżej). O całej sprawie wiedziało pół mojej wioski. A to dlatego, że karetka przyjechała na sygnale po moim telefonie. Kicha totalna. Dobrze, że wszystko skończyło się szczęśliwie.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia