Magi - czekając na wiosnę ...
16-04-2004
Fundamenty byłyby już skończone gdyby nie pierwsze nieporozumienie na budowie między kierownikiem i murarzem. Dzwoni do mnie murarz, że był kierownik /to już chyba drugi raz/i mówił, że mają zrobić fundamenty pod ściany nośne. Rozpiętość domu 9 *13,5. Strop drewniany. Według murarza można nie robić tych fundamentów. Mnie to cieszy, zostałyby mi w kieszeni ładne tysiączki. Kierownik stanął okoniem. Ponieważ kierownika mam starej daty /jak usłyszał ytong a w dodatku strop drewniany to za głowę prawie się złapał/, dzwonię do niego i kawa na ławę. Mówi trzeba zrobić. A ja biedny żuczek nie wiem kogo słuchać. Obydwoje mówią, że chcą dobrze. Koniec końcem zostało tak jak chce kierownik. Murarz zły jak cholera ale co ja mogę zrobić. Przybyło jemu roboty a mnie znowu kasa ucieknie. A ceny skaczą z dnia na dzień. W jakim kraju i w jakim czasie mi przyszło realizować marzenia o domu. Nie mogłam jakieś dwa lata temu wpaść na ten szalony pomysł.
To mówiłam ja
Jarząbek
cdn
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia