Magi - czekając na wiosnę ...
07-05-2004 cd
piątek
Codzienneie jeździmy na budowę i doglądamy dobytku. To prawda, że jak powstają ściany to najwięcej widać efektów. Teraz zajeżdżamy i cały czas to samo, tylko ściany i ściany i ściany.
Pojechaliśmy jeszcze popołudniem w piątek na działkę, jak już nie było pracowników i oczy mi wyszły z orbit. Panowie chyba poczuli przedwcześnie weekend albo wypili za dużo strongów bo moim oczom ukazała się wielka szpara w ostatniej zrobionej warstwie tego dnia. Dokładnie ścianka nośna między garażem a kuchnią. Wielkie ciemne dziurzysko, do którego można było spokojnie wetknąć paluszki i pogmerać. I tutaj pluję sobie w brodę, tfu tfu, bo zamiast na świeżo zadzwonić z tym do murarza to zwlekałam do poniedziałku. A dusiło mnie to ogromnie przez cały weekend. Chodziłam wokół tej szpary i oglądałam, macałam i dumałam. I szlak mnie trafiał.
Tak na marginesie była jeszcze jedna przy kominie. Moim zdaniem źle docięte bloczki. Ktoś się rypnął jakis centymetr może i węcej.
08-05-2004
sobota
Dzisiaj wzięliśmy się z Małżem za ciążką pracę fizyczną a mianowicie niwelację terenu. Podstawowe, niezbędne akcesoria, w które powinien być wyposażony każdy niwelator to łopata i taczka. Ponieważ u nas spadek ok pół metra /no żaden stok narciarski/ więc mieliśmy co robić. Jak te mróweczki nakładka do taczki, wywózka, powrót. Tak trochę uściślę sprawę, że ja miałam tylko nakładkę bo naładowana taczka w ogóle nie chciała mnie słuchać. Za to musiałam rozgrabić wszystkie kopce kretowe. Wykonaliśmy połowę planu a resztę zostawiliśmy sobie na niedzielę.
09-05-2004
niedziela
Plany zostały planami i nic dzisiaj nie robiliśmy. Było zimno, wiał wiatr i siąpiło. Małżek wziął i zwinął folię, która walała się od dłuższego czasu po działce i sprzątnąl śmieci. Straszny bałagan robią nasi robotnicy. Wszędzie walają się folie od ytonga, bloczki pocięte jakieś drewienka worki po kleju. Czasami jak jeździmy to trochę posprzątamy tzn poukładamy wszystko w jedno miejsce bo oni nie raczą. Później zamówimy jakiegoś żuczka i nam wywiozą. Ostatnio zastanawiam się, czy nie podpisać już umowy ze śmieciarzami. Nie ma jak tego wszystkiego wywieźć. Muszę się tym zainteresować.
10-05-2004
poniedziałek
Pobudka o 7 rano i dzwonię do murarza w sprawie szpary. Mówię, że muszą to poprawić a jak to mnie to nie interesuje. Na drugi raz niech się bardziej postarają i więcej mi takich kitów nie wstawiają. Znalazłam wątek na forum " zabiję majstra" niestety po czasie ale wyraża on co ja czułam przez cały weekend.
W pracy siedzę prawie jak na szpilkach. Nie lubię takich sytuacji. Snuję domysły: zrobi czy nie? Jak zrobi to dobrze. Jak nie to co wtedy.
Plan A Nakrzyczę?
Nie.
Plan B Powiem mu dowiedzenia?
Chyba też nie bo stanę z robotą.
Plan C Potrącę mu z wynagrodzenia?
Tak to dobry pomysł. Powiem, że za 100 % dobrej roboty 100 % zapłaty.
Więc mam kilka planów. Jedne mniej dobre dobre drugie bardziej więc po pracy śmigamy na budowę. Facet ściemnia jak zwykle, gadka szmatka, tratatata ale koniec końców poprawione. Uff.
cdn
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia