Magi - czekając na wiosnę ...
15-05-2004
sobota
Temat komina męczy mnie strasznie. Dzwonię do cieśli. Pan Cieśla, mówi, że spokojnie robił to nie raz i się zrobi, ale lepiej żeby w koszu komin nie wyszedł.
Punkt 13 jesteśmy na budowie. Kierownik już jest. Murarz też. Łagodny jak baranek. Mówi, że oczywiście on nikomu nie projektuje komina w koszu. I co mnie to interesuje mnie wychodzi w koszu Rozmowa jest bardzo grzeczna. Staje na tym, że budujemy od nowa komin w miejscu gdzie miał stać pierwotnie. A ten zbudowany zostanie jako ozdoba. Murarz ma podwójną robotę ja podwójne koszty ale co to obchodzi pana kierownika.
W miłej atmosferze wszyscy się rozstajemy. I po co mi kierownik jak wszystko trzeba samemu dopilnować.
Panowie rozsypali nam w domku piasek-przyszykowali pod chudziaka. Zupełnie inaczej wszystko zaczęło wyglądać. Super.
17-05-2004
poniedziałek
Pan Cieśla dzisiaj się pofatygował i zrobił nam murłatę. Sama go o to
poprosiłam, żeby mogli mi założyć strop. Pan Murarz oprócz naszej budowy ma jeszcze dwie i strasznie mu się spieszy. Boję się tego. Robota idzie na odchrzan, byle szybciej.
18-05-2004
wtorek
Dzisiaj pan Murarz przebił samego siebie. Dzwoni do nas i mówi, że rozmawiał z cieślą i komin w koszu może być. I co my w ogóle mamy za cieślę skoro on ma jakieś ale do tej całej sytuacji. Na szczęście ja z nim nie romawiałam bo chyba bym odłożyła słuchawkę. Małżek sprostał sprawie i powiedział mu, że komin ma być zrobiony od nowa. Facet ma tupet. Ręce z gaciami opadają a to dopiero początek. Facet zrobi nam te prace , które mamy w umowie i się pożegnamy. Mówiłam spieszy mu się, nie ma czasu bo za dużo wziął sobie na głowę i teraz próbuje coś z tym zrobić. Jestem wściekła
cdn
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia