Magi - czekając na wiosnę ...
14-06-2004
poniedzialek
NIe dość, że nie lubię poniedziałków, to jeszcze przypada w nie tyle załatwiania, aż głowa boli.
Rano wizyta w hurtowni materiałów budowlanych. Dogadanie transportu dachówki, ponadto muszę załatwić klej na oddanie. Pan ytong-dystrybutor jak zwykle kręci nosem i ściemnia ale po południowym telefonie oikazuje się, że mogę przyjechać po worki lecz oni wypiszą mi co innego na fakturze. Niezłe przekręty. Mnie i tak wszystko jedno. Co to w ogóle za polityka xelli, że nigdzie nie można dostać kleju luzem tylko z bloczkami.
Co do dachówki to dostaję numer do kierowcy i dzwonię. Ci kierowcy to są najmilsi z tego wszystkiego. Wcześniej umawiałam się, że transport ma być w godzinach popołudniowych ponieważ dzisiaj budowa świeci pustakami. Murarz spakował się i zniknął a cieśle czekają na drewno na łaty i na to aż murarz obmuruje murłatę. Okazało się, że pan o 13 zjeżdża na warsztat i postoi tam 2 dni tzn nie pan tylko samochód. Cóż robić zgadzam się na 11:00 na dostawę a dokładniej dwie.
W międzyczasie dostaję smsa, że murarz będzie u mnie dopiero w czwartek. Szlak mnie trafia po raz kolejny. Gniotę Małża żeby do niego zadzwonił. Po długim molestowaniu to uczynił. Niby jutro ma robić. Zobaczymy.
Popołudniem mieliśmy spotkanie z elektrykiem nr 2. Chcieliśmy sprawdzić nr 1 co do ceny i roboty. Okazało się, że obie oferty są identyczne więc chyba zostaniemy przy elektryku nr 1.
Po randce z elektrykiem pędzimy podpisać umowę na montaż bram. Po sobotnim spotkaniu okazało się, że mamy nietypowe otwory. Myślałam, że jak architekt pomyślał o oknach standardowych to bramy też mam takie. A guzik. Muszę domurować po 8 cm z każdej strony.
15-06-2004
wtorek
Prosto z pracy po klej ytonga, obiad w biegu i jazda na działkę bo umówieni jesteśmy z hydraulikiem. Miał być o 16:00.
Oczywiście po murarzu ani śladu. Teraz już przeszedł samego siebie. Zadzwoniłam a on mi ściemnia, że materiału nie ma to robota stoi. No pewnie wykończenie stropu, szambo, dokończenie ścianek to nie robota a ten materiał leży na placu. Nie wytrzymałam. Po jakiś pięciu minutach rozmowy doszłam do wniosku, że szkoda sobie strzępić języka bo on wkółko ta sama gadka. Oj gdyby był pod ręką chyba bym go zagryzła.
Hydraulik też sobie jaja robi bo nie przyjechał.
Wieczorem mam telefon od murarza, że materiał się znalazł. Jutro daje dwóch ludzi bo jeszcze roboty nie skończył gdzie indziej. Co mnie to obchodzi. Bezczelny. Może powinnam go przeprosić, że mu głowę zawracam.
Uwaga dla przyszłych inwestorów !!!
Ludzie podpisujcie umowy i wpisujcie wszystko: daty, kwoty, roboty wszystko co uznacie za stosowne, nawet jeśli spec wydaje się ok.
Hydraulik też się odezwał. Jutro zaczyna robić.
cdn
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia