Magi - czekając na wiosnę ...
16-06-2004
środa
Rzeczywiście na budowie pracowało dwóch ludzi Murarza von nieterminowa robota. Małżek umówił się dzisiaj w południe z hydraulikiem i trochę ich doglądał . Muszę powiedzieć, że robota nie paliła im się w rękach bez nadzoru szefa. Obmurowali dwie sciany.
Hydraulik ściągnął Małża, ale tak naprawdę nie wiadomo po co, bo nic nie robił. Kazał pozaznaczać małżonce punkty , żeby później się nie okazało jak z kibelkiem. Mógł to powiedzieć równie dobrze przez telefon.
17-06-2004
czwartek
Popołudniem pojechaliśmy rzucić okiem na dobyteki zaawansowanie prac. Na szczęście dzisiaj chłopaki się postarali a mianowicie obmurowali cały dom i nawet zdążyli dokończyć ściankę mięszy kuchnią a salonem . Hydraulik jak przyjechaliśmy już prysnął. Zrobił połowicznie robotę ale zdążył naruszyć mi ścianę i teraz mam dziurkę z łazienki do pokoju.
Ponadto zaczęłam się obawiać, czy aby on naszych grygołów na ścianie związanych z armaturą nie wziął zbyt serio?
Dzwonię jeszcze do murarza. Trochę zaniepokojona, że moje kominy wcale nie rosną. W pierwotnej wersji w czwartek miała się stawić cała brygada. Dwaj zesłańcy byli całkiem zdezorientowani, co oni jutro będą robić bo szef się nie pofatygował do nich dzisiaj w ogóle. Kurcze mam nadzieję, że znowu nie zniknie. Ufff. Ma jutro być.
18-06-2004
piątek
Rano śmigam na budowę. Muszę porozmawiać z hydraulikiem czy on wysokości baterii i takich tam nie wziął za dosłownie /wiecie chodzi o grygoły na ścianie/. Tak naprawdę to myślałam, że zrobi to w jeden dzień. Naiwna jakaś jestem Wjeżdżam i od wejścia murarz mówi, że on sobie nie życzy, żebym była taka agresywna przez telefon, bo on nawet tak z żoną nie rozmawia. Pytam czy to chodzi o wczorajszą rozmowę? Tak. Gdy dzwoniłam pierwszy raz, mogłam być zdenerwowana i podnieść głos ale wczoraj była luźna rozmowa. Tak mi się przynajmniej wydawało. Przegiął. Tak się wkurzyłam, że mu nadgadałam. No ale jak facet wyjeżdża do mnie z tekstami, że nie ma materiału i on nie może robić /wszystko na placu/, że na jeden dwa dni nie opłaca mu się do mnie przyjeżdżać, bo on ma inną robotę /sorry to nie mój problem/ i w ogóle umowa była taka, że miał robić równocześnie u nas i u naszych przyjaciól /umowa była taka, że jak skończy u nas a miał skończyć góra w miesiąc to wchodzi do naszych przyjaciół/ Wróciłam do domu i dzwonię do Małża, który był przy rozmowie i pytam czy byłam niegrzeczna w rozmowie, bo kto jak kto ale on jest wyczulony na moją "agresywność". Nic takiego. Była normalana rozmowa. Popołudniem pojechaliśmy i nawet się słowem nie odezwał. Ja też nie. Nie będę z matołem rozmawiać.
cdn
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia