Magi - czekając na wiosnę ...
06-07-2004
wtorek
Wszystko tak mnie męczyło, że rano dzwonię do murarza. Mówię, że dał ciała z otworem balkonowym, który ma dokładnie tyle samo co okno i jak zrobię wylewkę to okno będę uchylać bo napewno nie otworzę.i nie wyjdę na taras. Oczywiście facet nie czuje się winny /jak mogło być inaczej/ dla niego wszytsko jest super. Okno, chociaż nawet się nie pofatygował jak było montowane i Małżek do niego dzwonił, pasuje jak ulał. Winę mogę mieć do montażysty, który nie zna się na robocie oraz jest to wina projektu, według którego robił. Wyjechał mi bowiem z punktem zero, który akurat nie ma tutaj nic do rzeczy. Dyskusja była kilkuminutowa i bezowocna. Facet nie poczuwa się do winy i kręci. Oczywiście trochę skoloryzowałam sprawę i powiedziałam, że przeróbka będzie kosztować ok 500 zł ale jeszcze nie wiem dokładnie ile. Fakt jest faktem, że ok 2 tygodni sobie poczekam. Chciałam sprawę załatwić polubownie tzn facet zrobiłby mi za to schody i byłoby po sprawie a teraz jestem na niego wkurzona i nie popuszczę. Najpierw zaczął coś kombinować z bloczkami i docinać bo będę miała za wysoki dom, później mu się już nie chciało docinać i wyszło jak wyszło. Po kilku dniach dopiero zauważyliśmy, że musiałby docinać bloczki na wysokość, o te 6 cm, o które musimy skracać okno więc wolał cały bloczek murować na nadprożu.
Coraz bardziej mam dosyć tej budowy i tych nerwów. Podziwiam ludzi, którzy budują latami. Chociaż z drugiej strony może to stres związany z naglącym terminem przeprowadzki.
cdn
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia