Magi - czekając na wiosnę ...
01-09-2004
środa
Zracji pracowitego wtorku, do wełny wróciliśmy dopiero dzisiaj po pracy. Nauczeni wcześniejszym kłuciem, zaopatrzyliśmy się w długie rekawy i nogawki a dla Małża jeszcze czapeczkę. Wzięliśmy na siebie najgorsze-salon. Stwierdziliśmy, że to chcemy mieć już za sobą. Małżek doszedł do wprawy. W miarę szybciutko nam to szło. Jednak zdążyliśmy zrobić jeszcze kuchnię. Ponad połowa domu już w wełnianym sweterku . Powiem, że dzisiaj znów mieliśmy dośyć wełny. Zosytała jeszcze perspektywa jednego gryzącego dnia :) .
03-09-2004
piątek
Czwartek znów pracowity. Po jednodniowym odpoczynku znów wełna .
Mieliśmy ambitny plan. Dzisiaj reszta - koniec i kropka. Pozostał pokój gościnny, łazienka, wc, pom.gosp i korytarz. Pracowaliśmy jak mróweczki, z początku hihy śmichy ale pod koniec znów humory nam się popsuły, nosy na kwintę i tylko burczeliśmy do siebie o ile w ogóle coś burczeliśmy. Tylko robota i robota. Oj nie było mi do śmiechu. Całe szczęście skończyliśmy.
cdn
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia