Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    181
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    297

Magi - czekając na wiosnę ...


magi

480 wyświetleń

Długo mnie nie było bo zapomniałam co trzeba nacisnąć, żeby dodać wpis

 

 


Wiosna przyszła …

 


Siedzimy na trawce i snujemy plany, roztaczamy wizję naszego przyszłego ogrodu. Oczywiście nasze wizje nie są zbieżne, niestety. Staje na tym, że ja jestem od siedzenia na tarasie i opalania się a Małżek od roboty . Skoro wszystko ma być po jego myśli czyli tak jak on chce to niech sobie sam wszystko robi. Ja palcem nie kiwnę. Kurcze, kiedy on się stał taki?

 


Fakt faktem, że naprawdę mam teraz Małża-Ogrodnika. Jeździ cały czas po jakiś ogrodniczych sklepach, kupuje krzewy. Potem do mnie dzwoni, cały uradowany i opowiada, jakie to „skarby” nabył . Jeszcze nie dawno rzuciłam tak od niechcenia że może byśmy sprzedali dom i zaczęli od nowa tzn budować od nowa, zgodnie z powiedzeniem, że pierwszy dom dla wroga, drugi …. Spojrzał na mnie, skarcił mnie wzrokiem jakby chciał powiedzieć, że każdy kamyk i każde ździebełko jest jego dziełem i jakby on mógł to wszystko zostawić.

 

 


Mamy jeszcze dużo do zrobienia na działce i w domu. Jednak wpierw dojrzeliśmy do tarasu. Zakładamy kostkę. Najpierw bujaliśmy się z myślą, że wylejemy beton. Mieliśmy już uszykowane podłoże. Utwardziliśmy kiedyś gruzem potem nawieźliśmy piasku i takim sposobem mieliśmy plażę przed domem a i nie tylko, bo tony piasku przez to wnosiło się do domu. Miał być betonowy a potem wykafelkowany ale pewnego zimowego/wiosennego wieczoru stwierdziliśmy, że jednak będzie kostka. Jak tylko zrobiło się w miarę ciepło na dworze, puściły śniegi /czyli całkiem niedawno/ zakasaliśmy rękawki i wybraliśmy cały gruz i piasek. Przerzuciliśmy go na drogę. Tak to szukamy sobie zajęć, żeby się nie nudzić. Najpierw kupę czasu zwoziliśmy gruz, żeby teraz go wywieźć. Gdybyśmy wtedy wylali byłoby po sprawie a tak to koncepcja się zmieniła i trzeba było zweryfikować rzeczywistość. :)

 

 


Kasting na zakładaczy kostki trwał bardzo krótko. Właściwie to w ogóle go nie było. Zadzwoniliśmy do faceta z ogłoszenia, przyjechał na rozmowę i rekonesans i się umówiliśmy, że jak tylko będzie kostka u nas na działce to on się „dopasuje” i przyjedzie założyć. Rzeczywiście żadnych ansów nie było. Wybór kostki też był prosty. Powiem Wam, dlaczego. Dostałam wolną rękę. Ja wybrałam a Małżek pojechał i kupił. Pewnie jakby mu się nie podobała to byłby sprzeciw ale, że wpadła mu w oko to nie „stawiał się”. Kostka 35 zł kupiona bez Vatu. Do tego robocizna 22 zł za metr.

 


Facet umówił się z nami na Wielki Piątek. Małżek akurat miał wolne, na malowanie jajek a ja niestety musiałam iść do pracy. Panowie przyjechali chwilę przed moim odjazdem więc moja wizja lokalna była dopiero popołudniem. Wyraźnie tłumaczyłam Małżowi, że taras ma być na poziomie trawy. Przyjeżdżam a tam niespodzianka. Taras wystaje nad. Krew zaczęła krążyć szybciej, adrenalina pokazała full a para poszła uszami. Wykrzyczałam Małżowi to i owo, zupełnie niepotrzebnie, ale jak mi powiedział, że inaczej się nie dało i nawieziemy ziemi to po prostu nie wytrzymałam. Ja będę tysiąc metrów nawozić i podwyższać bo panom się nie chciało dwa centymetry niżej kopać. Zołza jestem, wiem. Tak się cieszyłam na ten taras. I dostałam „takiego” zajączka. Pan ma jeszcze kłaść kostkę na podjeździe w późniejszym terminie jednak nie wiem czy z niego nie zrezygnujemy i nie poszukamy innego. Jak nie będzie mu się chciało kopać a podjazd to bagatela 90 m2.

 

 


cdn

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...