Dziennik Wiewióry
I zrobił się koniec sierpnia. A więc zostały nam cztery miesiące na załatwienie takich drobiazgów jak otrzymanie pozwolenia na budowę i podpisanie umowy kredytowej. Skoro mamy zacząć od wiosny, warto by było zaklepać sobie przesławną ulgę kredytową. A my byliśmy w lesie. Dosłownie. Nasza działka w całości porośnięta była bowiem trzy-czterometrowymi chwastami typu leszczyny, zdziczałe jabłonie, zdziczała dzika róża. Każde podejście do strejzardzewiałej bramy kończyło się półgodzinnym obieraniem rzepów z odzieży. Zaczęły docierać do mnie plotki o notorycznie nocujących tam narkomanach.
Na pierwszy ogien poszedł geodeta. Poszłam po najmniejszej linii oporu - zadzwoniłam do kumpla ze szkoły, zrelacjonowałam sprawę i po tygodniu miałam mapki. No - mówiłam, że potem będzie z górki?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia