Dziennik Wiewióry
Projekt? Jaki projekt?
Katalogi z projektami zaczęłam oglądać w okolicy trzeciego roku studiów, kiedy kumpela przyniosła i pokazała to, co mają zamiar kiedyś wybudować. W tedy wydawało mi się to jakąś abstrakcją, a oni już chyba trzeci rok mieszkają w Elizie. A ja wtedy zakochałam się w uroczym projekcie pt. Mieszko. Od tego czasu jednak dużo się zmieniło. Na przykład pomieszkaliśmy 2 miesiące w mieszkaniu, które miało sypialnie na poddaszu. I podjęliśmy solidarną decyzję - żadnych skosów. Żadnego walenie się w łeb, słońca prażącego w twarz przez dachowe okna i duchoty w letnie dni.
Wiem, wiem - przesadzamy. Parę fajnych projektów z użytkowym poddaszem by się znalazło. Tradycyjnie jednak - jeśli fajne były z zewnątrz, układ wnętrz nie taki - albo na odwrót. Poza tym projektanci jakby nie słyszeli o takim cudzie jak kotłownia na paliwo popularnie zwane czarnym złotem.
Pojawiła się jeszcze opcja parterówki. Opcja wymyślona przez mojego męża, ale zbita przeze mnie jednym prostym argumentem: ja się boję spać na parterze! I tym sposobem ucięłam dyskucje, co droższe, co tańsze, a co wygodniejsze.
Pozostała więc prosta wersja tradycyjna: dom piętrowy. Na dole salon z kuchnią (i wyjściem na taras z kuchni), łazienka, gabinet, kotłownia, wiatrołap z garderobą oraz schody, koniecznie w holu, nie w salonie. A na górze 3 sypialnie, łazienka i pralnia. Spisałam to wszystko na kartce wraz z sugerowaną wielkością pomieszczeń.
Hahaha! Szukamy projektu.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia