Dziennik Wiewióry
Param-param...! Chłopaki lecą zgodnie z umową, we wtorek, 14 sierpnia wylali płytę.
Poprzedni tydzień spędziliśmy na wakacjach i wtedy poznałam smak Bycia Zaopatrzeniowcem. Zwiedzamy kościół. Telefon. Ciężarówka się utopiła i nie przywiezie piasku. Leżymy nad jeziorkiem. Telefon. Transport żwiru nie dojechał. No, Pani Agnieszko, to już przesada. Czeski Krumlow. Nasze dziecko fotografują Japończycy. Telefon. Kierowca stoi pod działką i wjechać nie może. Miał być następnego dnia o 8, a jest tego o 16, ale kogo to obchodzi oprócz mnie? I męża. I uczestników naszej wyprawy, bo się wkurzam i kwaszę.
A jak siedzieliśmy na miejscu jakoś wszystko grało...
No ale za to jak wróciliśmy było, co miało być. Zaizolowane ściany fundamentowe, drenaż, ubity piasek... Pięknie :)
Dziś chłopaki zaczynają murować ściany. Z wyklętego przez moich budujących znajomych Leiera. No cóż, za dużo kasy już straciliśmy na tym polskim boomie budowlanym :)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia