Nasza przygoda z Oliwką
Ale czasu minęło od ostatniego wpisu jakoś nie miałam ostatnio weny A tu znów coś się dzieje... Po przeszło 2 tygodniach przestoju na naszej działeczce pojawiła się następna ekipa - cieśla i jego pomocnik... W piątek rano nadjechała pierwsza część drewna, pozostała ma dojechać w najbliższą środę. Cieśla w piątek przygotował już część drewna i jutro ma zamiar wciągnąć ją do góry... przez ten czas, kiedy nie było majstrów mieliśmy w planach dokończenie ocieplenia fundamentów ale... niestety... nie udało się... przez te ostatnie ulewy nie moze wyschnąć do końca ten fundament .... (patrz poniżej - zdjęcie) Okazało się też, że zamówiona już bardzo dawno dachówka jednak nie dojedzie, bo po prostu do końca roku nie realizują już zamówień na nią (oczywiście raczyli nas o tym powiadomić 2 miesiące po złożeniu zamówienia) W zamian zaoferowano nam taką samą dachówkę - tylko nie w szarym, a w czerwonym kolorze... i teraz się głowimy co zrobić... czy kupić tą czerwoną, czy zadeskować dach i poczekać na szarą... Przerażaja nas te wybory... Porządkujemy też troszkę teren wokól domku - rozgarniamy powoli ziemię wybraną z wykopu pod fundament, ale też jakoś nam to ospale idzie... Został nam materiał na ściany - troszkę tego jest ... Spożytkujemy część na ściany działowe na parterze, ale na poddaszu chcemy jednak zrobić ścianki z czegoś lżejszego. Na połowę lipca mamy umówioną ekipę do ich stawiania. Nasz murarz niestety nie miał wolnych terminów, żeby ścianki postawić ale na szczęście po długich poszukiwaniach udało się znaleść inną ekipę. Cały czas próbujemy znaleźć kogoś do elektryki ... kurcze wszyscy dobrzy fachowcy mają zajęte terminy...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia