Nasza przygoda z Oliwką
Z dyskiem już na szczęście coraz lepiej... :) ale przez cały tydzień byłam wyłączona z prac na działeczce i bardzo mnie to męczyło... Jutro (tzn dziś) pojadę na jakieś sprzątanko... a nazbierało się tego przez ostatnie dni - nazbierało... Na budowie bywałam, ale tylko gościnnie, aby popatrzeć na postępy... a postępy są... Elektrycy już niebawem kończą pracę nad rozładaniem przewodów. Pracowali bardzo sprawnie - tym bardziej, że tylko popołudniami. Poszło jakieś 800m kabli - w życiu bym nie przepuszczała, że, aż tyle... :) Tomek powoli kończy murowanie ścianek działowych - w paru miejscach zdecydowaliśmy się na ścianki z płyty gipsowo - kartonowej, aby zanadto nie obciążać stropu. W zeszły piątek nad naszym miastem szalała burza. Nigdy wczaśniej jakoś nie czułam większego lęku przed nią... ale od piątku chyba się boję... Siedziałam sama na działce i modliłam się, żeby w końcu przestało walić - nawet nagrałam się na skrzynce męża nie mogąc się do niego dodzwonić... Po co tam siedziałam - powiecie - akurat wówczas umówił się ze mną "pan od bramy garażowej" - i niestety musiałam podążyć na jego spotkanie. Pan dokonał dokładnych pomiarów, namówił na wycięcie kawałka ściany (15cm) aby brama była wygodniejsza... :) ale tego pobytu na działce tak szybko nie zapomnę... I za jakieś 6 tygodni brama ma być już zamontowana :) Kurcze - jeszcze te drzwi wejściowe i domek będzie zamknięty.. Dostaliśmy również 2 wyceny pracy instalatorów... Przepaść - jedna opiewa na 3,5 tys. druga na 16 tys. - dotyczą one oczywiście samej robocizny... została jeszcze jedna...czekamy...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia