Nasza przygoda z Oliwką
Tak własnie sobie myślałam, że nie mam o czym pisać... kiedy to Tomek uświadomił mi, co się wydarzyło w przeciągu tych kilku dni... No to;
- po pierwsze - wczoraj dojechał kocioł i zasobnik... i wszystkie takie tam "cuda" do CO. Mój mężuś każdy element oglądał bardzo dokładnie, choć przyznał, że nie wie do czego niektóre "cuda" są
- po drugie - ocieplenie się "ślmaczy"... Niby mieli ocieplić w 1 dzień... a tu już tydzień mija, a prace nadal trwają... Nie powiem posuwają sie do przodu... ale wolniej niż myśleliśmy...
- po trzecie - na piątek i sobotę zamówiła się ekipa od tynków wewnętrznych... jak dobrze pójdzie to może skończą... kurcze, w miejscach intensywnie wietrzonych, blisko okien tynk bardzo ładnie schnie
- po czwarte - widziałam nasze drzwi zewnętrzne - i bardzo mi się podobają... i całe szczęście, bo tak naprawde zamawialiśmy je "w ciemno" - nie oglądając przedtem podobnych. Zleciliśmy ich wykonanie firmie od okien i na podstawie naszego odręcznego rysunku zrobili je bardzo ładnie. Dziś mieli założyć pochwyt, a w poniedziałek nam je zamomtują
- po czwarte - zamówiliśmy schody - jesionowe + parapety wew. - 10tys.
- po piąte - posunęliśmy sprawę przyłącza gazowego - już jest zaprojektowane i leży w urzędzie czekając na uzgodnienia... w przyszłym tygodniu decyzja ma już być...
Ale się tego nazbierało... ło hoho ...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia