Dziennik NASZEGO domu
05.02.2008
Dzisiaj wpadł troszkę spóźniony elektryk z ekipą. Miał być wczoraj, mąż na niego czekał, a on się nie wyrobił ( strasznie popularne słówko w budownictwie).
No a dzisiaj mąż pojechał do Warszawy a ja sama musiałam się gimnastykować co gdzie i jak .
No ale z grubsza wytłumaczyłam i do jutra starczy, a jutro sobie z mężem douzgadniają.
Według istniejącego planu ma się wyrobić do przyszłego tygodnia, bo od poniedziałku wchodzi tynkarz. Co prawda dzieło tynkarza obejrzymy dopiero po powrocie z ferii zimowych (ponoć w górach jest śnieg . ).
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia