SZKIELETOWIEC - Tryllowe budowanie z McDomus
Data oryginalnego wpisu 29-06-2008
No więc wracamy do dnia 08.04.2008 kiedy to kurierem dostałem 4egz. projektu.
Następnego dnia byłem już umówiony w Warszawskim oddziale Archetonu, gdzie lokalna pani architekt miała robić projekt zagospodarowania działki. Tak więc nie nacieszyliśmy się projektem bo następnego dnia wszystkie egzemplarze trafiły ponownie do architekta. Planowany termin odbioru adaptacji 25.04.2008. Żadnym zmian w projekcie - przecież domek idealnie przygotowany na działkę.
Adaptację odebrałem 21.04.2008 roku czyli parę dni wcześniej. Nie byłem jednak zadowolony w 100% z adaptacji - nieco chaotycznie wszystko zrobione, nieuporządkowane, pół dnia mi zajęło porządkowanie dokumentów w teczkach i robienie spisu treści. Na szczęście cena była okej, bo adaptacja kosztowała mnie 800PLN netto.
Niestety musiałem jeszcze kupić projekt szamba 200PLN z adaptacją, bo w Starostwie każą dawać albo projekt albo warunki na kanalizację. No więc architekt adaptujący kosztował mnie 1176PLN brutto. Szkoda tylko, że sam musiałem trochę przy tym posiedzieć
I...... już następnego dnia tj. 22.04.2008 stawiłem się w Kancelarii Starostwa Powiatowego w Pruszkowie z kompletem (prawie) dokumentacji i złożyłem formalnie wniosek o udzielenie pozwolenia na budowę.
Dlaczego prawie? Bo jak prawie każdy wie do pozwolenia konieczna może być decyzja o wyłączeniu gruntów z produkcji rolnej. A tą z kolei można uzyskać bez problemów, czekając 2-3 tygodnie ale do tego potrzebny jest PZD (plan zagospodarowania działki) . A tenże PZD odebrałem przecież dzień wcześniej niż skłądałem wniosek do Starostwa :)
Tajny plan był następujący: zanim starostwo przeglądnie papiery to powinienem dostać decyzję o wyłączeniu gruntów z produkcji rolnej (WGzPR). Ale jakie było moje zdziwienie jak po 2 tygodniach dostałem list, że w złożonym wniosku brakuje ostatecznej decyzji o WGzPR i ostatecznej decyzji o likwidacji sączka.
"Jakiej ostatecznej?" myślę sobie. I się nagle okazuje, że to co dostałem w grudniu nie było ostateczne bo po ostateczne to trzeba przyjechać i się dostaje pieczątkę. Jakby ktoś nie wiedział to decyzja ostateczna zgodnie z KPA to decyzja od której nikt się nie odwołał w ciągu 14 dni.
Że ostatecznej decyzji WGzPR nie miałem to wiedziałem bo nie miałem żadnej ale o sączku? Dzwonię do Ochrony Środowiska (jest czwartek lub piątek) i laska mówi - OK, będzie w poniedziałek. No dobra to teraz co z tą WGzPR? Przecież mam 7 dni na uzupełnienie dokumentacji.
Dzwonię zatem do Starostwa do Geodezji i miły człowiek mówi mi że jest gotowe - trzeba podpisać. To lecę w te pędy do Pruszkowa i myślę sobie "Kurde, na ostateczną decyzję jeszcze dwa tygodnie poczekam". Liczyłem w głębi ducha, że Architektura w Pruszkowie działa wolniej. Wpadam do Geodezji a tu się okazuje, że oni wszczynają postępowanie z dniem wpłynięcia wniosku (czy jakoś tak) i ostateczna decyzja uostateczni się w poniedziałek.
No więc w poniedziałek 12 maja złożyłem komplet dokumentów do Starostwa/Architektury i czekałem nadal..
A jutro o perypetiach z okapami. I jak to dokładnym trzeba być i przepisy znać.
Z lewej strony domu mam do granicy 4,025m. Z prawej 3,05. Ładnie wymierzone co? Żeby tylko geodeta dupy nie dał.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia