DamianR i KasiaR - dziennik Budowy
tutaj będzie technologia i materiały ...
musze sobie pisac bo naprawdę wątki mi się mieszają
O techmnologi mówiłem po krótce - zdominowani bardzo mocno ograniczeniem finansowym wybór był niepodważalny sciana jednowarstwowa z docviepleniem lekkim 10-12 cm styropianu + tynk jakiś niedrogi, ale ma byc na gotowo i łącznie od razu a nie za rok, domek parterowy bez udziwnień, bez piwnicy z poddaszem bo szkoda niezrobić - może kiedyś sie przyda, i dach oczywiście kopertowy (wtedy nie wiedziałem ile to kosztuje)na gachu ma być gont - bo najtaniej i ładny i nie blacha a na dachówkę nas nie stać...
No to będzie jeszcze trochę o projekcie...
Z projektu byliśmy bardzo zadowoleni - wkońcu sami rysowaliśmy - tyle że moje wymiary nie uwzględniały grubości ścian i mały tani domek urósł o 2 metry z każdej strony co uczyniło do o 25 metrów większym niż chcieliśmy - ok może być , damy radę a mniejszego nie ma sensu bo klitki wyjdą oczywiście pół życia wyhodowałem się w mieszkaniu dzieląc 7 metrowy pokój z bratem a teraz sypialnia z oddzielną garderobą MUSI mieć 20 m2 - to oczywiście z perspektywy czasu komentarz, żona to nawet przeciwna był moim wymysłom o garderobie ale ja twardo twierdziłem że musi być - teraz jest zadowolona - zobaczymy jak później okaże się za mała
Klika słów o projekcie w ogóle : zgodnie z naszym założeniem dół ma byc do mieszkania a góra tylko ma być - dzieci dokończą jak będą chciały (dzieci jeszcze nie mamy to trochę ta góra poczeka ) więc na dole ma być (jest) sypialnia z garderobą, pokuj dziecięcy nieduży salon (wyszedł 46 m2) jadalnia połączona z salonem kuchnia dwie łazienki i kotłownia - wszystko jest - przekonałem żonę że jedna łazienka ma byc tylko domowników czyli jest do niej wejście z sypialni i pokoju dziecięcego a druga jest dla gości i musi mieć prysznic żeby uniknąć bójek rano - z pewnymi oporami ale żoncia przystała,
Spostrzeżenie dla potomnych - na kartce bardzo łatwo się pisze pewne wymiary i nie dają one wyobrażenie ile to jest 4 mb ściany - przecież tam się nic nie zmieści - zastanówcie się gdzie teraz mieszkacie i czy potrzeba wam dużo większych pomieszczeń, czy tylko więcej pomieszczeń?
więc domek po naszych optymalizacjach został jeszcze zoptymalizowany przez Projektanta no i urósł i teraz kolejny zabieg psychologiczny - całkowicie wyparliśmy ze świadomości że nasz domek ma strop a nad nim kolejne 125 m2 - to w ogóle się nie liczy tak samo jak 40 metrowy garaż który przecież też się nieliczny ale musiał być duży bo nie mamy piwnicy no i tak nasze minimum socjalne pocichu przed nami uzyskało w proejkcie 288 m2czego mu absolutnie niezauważaliśmy i dalej dublowaliśmy mały domek 100-120 m2
Rzeczoznawca zwrócił moją uwagę na powierzchnię ale powiedziałem że to napewno błąd - sprawdziłem - nie był to błąd, jak to powiedzieć żonce - przecież zaraz gotowa wogóle zrezygnować z pomysłu, więc na okrędke zacząłem że w sumie jak się go rozwinie za te kilkadziesiąt lat to bedzie spory dom - żoncia też już oczami wyobraźni widziała całość już nawet tryptyk do salonu upatrzyła, że o meblach i kolorach ścian nie wspomnę -w każdym razie oboje bardzo chcieliśmy nasze cudo i tak oboje w świadomej nieświadomości zaczęliśmy działania.
Wytyczanie działki - sie zaczęło geodeta miał pewne zastrzeżenia do wymiarów w projekcie, 5,7 i 7,8 nie chciało dać 12 metrów z jednej strony a z drugiej coś brakowało ale poradził sobie chłop i coś wytyczył
Oczywiście przekonany że 20cm w tę czy we w te nie zrobi mi żadnej różnicy śmiało zarządziłem że są to wymiary muru bez docieplnie co wykonawca przyjął bez jąknięcia (i już troszkę mój mały domek powiększyłem) ... ale to już wykonanie - nadmienię jeszcze że w projekcie poddasze mieliśmy nieużytkowe ale to można wykorzystać inaczej
Miało być o materiale
do szacowania kosztów oczywiście zażądałem wyceny naszego projektu - oczywiście chętnych było tyle że w naszym autorskim projekcie kosztorysu nie było - świadomie zrezygnowaliśmy bo i tal niebyło sensu robić bo ceny materiałów inne i ilości tez się zmienią i w ogóle w trzy dni to po co Panią męczyć ale miałem roboty jak zaczęły schodzić wyceny - jedni liczyli 30 m betonu inni 90, jedni liczyli 2 samochody piasku inni 250 m3 no normalnie Sajgon
w każdym razie wyceny wyglądające na kompletne opiewały na różne kwoty
i tu znowu podręcznikowy mechanizm wyparcia z psychologii człowieka pozwolił nam na wybór najtańszej wersji (nie uwzględniającej kilku szczegółów ) szczęśliwi w przekonaniu że może się udać bo przecież mamy wycenę, przystąpiliśmy do negocjacji materiałowych - i tutaj ja jako wybitny znawca sztuki handlowej i uczony w temacie przystąpiłem do triumfalnego dzieła ocalenia naszej formtuny a raczej wydania jej z rozmachem ale na bardzo wiele sposobów - przecież miało mi na wszystko starczyć a co oszczędzę będzie na rzeczy nieprzewidziane i inne używki
no więc się zaczęło
Pierwszy etap wizyty i małe szkolonko na miejscu co by zapoznać się z materią - pierwsze szlify już miałem przy okazji wycen ale teraz czas na nowe horyzonty
wystrzegaj się marketów bo tam wielkie g mają, tylko firmowe materiały pamiętaj o gwarancjach itp rady po głowie chodziły - ok
Gwarancje jak się okazało wszyscy dają (nie wszyscy uwzględniają poprostu reklamacje)
Zestawienie porównawcze w excelu nakilka sposobów, przygotowanie tabel do uzupełnienia nowych cen itp. żoncia zanosiła się ze śmiechu ale sprawę traktowaliśmy poważnie
po trzech dniach miałem obraz ponegocjacyjny
nadmienię scenariusz negocjacyjny który radziłem już kilku forumowiczom - wchodzę do składu i na pytanie w czym możemy pomóc od razu waliłem z grube rury że owszem mam do wydania jakieś 200 - 300 tysięcy i chciałem sie dowiedzieć jak to mogę zrobić u was (kwota z goła przesadzona do stanu naszego konta ale robi wrażenie no i złotówki w oczkach sprzedawcy odrazu widać hehe działa jak h...a
Byłem królem ale jak na króla przystało nie chciałem być głupi i żeby wydawać takie pieniądze to musiałem mieć naprawdę dobre warunki - no to sie starali jak nie wiem z wyjątkiem jednej Pani która zastosowała innyc sposób negocjacji i mrugając oczętami podsuwała mi co i rusz nic konkretnego i pytała się kiedy przywieść - wiecej tam nie poszedłem
w czasie negocjacji stosowałem wszystkie znane mi techniki powołując się również na medium środowiskowe i bardzo rozwojową okolicę
Zaskoczyli
Wszedłem do marketów - ceny mnie powaliły, w każdym z nich mieli wszystko ale ceny hoho, jednak nieśmiale ale jednak, podszedłem do sprzedawcy zapytać sie o rabaty przy dużych zakupach- trafiło na LM na Modlińskiej - ok miły człowiek ale powiedział że za dużo nie mogą bo oni tu tylko pracują jeśli coś to kierownik, który teraz nie może rozmawiać ale może zadzwonić - oczywiście podałem telefon ale juz czułem że niepohandlujemy
no nic, " popatrzmy na tapety" rzekła żoncia (jeszcze fundamentów nie było) no to popatrzmy coś tam przejrzeliśmy w tych 30 katalogach coś tam nawet się podobało... ledwo przez kasy przeszedłem dzwoni komórka i słyszę głos faceta który bardzo chce ze mną rozmawiać o owym zapytaniu i jeśli możliwe to sie spotkać -ok jeszcze jestem
no i tak poznałem się z dobroczyńcą w naszej inwestycji (kolejnym)Pan Przemek - wspaniałym Kierownik działu budowlanego w LM ( o którym tez już wspominaliśmy na forum) okazał się wyśmienitym graczem któremu prawdopodobnie brakowało obrotu... i naprawdę chciał nam to sprzedać. Po kilku rozmowach facet wzbudził we mnie takie zaufanie że wyjaśniłem mu żeby wzioł poprawkę na te moje kwoty bo to będzie mniej i w ogóle powiedziałem chłopu o co mi chodzi - a on jak to swój chłop powiedział dobrze ja to załatwie na tyle na ile będę mógł
no i zaczeły się tańce - on mi cenę ja do sprawdzenia, do negocjajci u innych i zpowrotem do niego że tyle to nie że może być tyle (dodając jeszczę moje oszczędności w dół) a on ok albo mówił że poniże czegoś to nie może zejść - no normalnie pierwsza klasa bo okazywał się w wielu przypadkach tańszy i to sporo na tym samym materiale, bloczków betonowych nie polecałem bo wtedy mieli słade i kupiłem gdzie indziej ale większość naprawdę dobra. potem to już z pracownikami na dziale rozmawiałem (poza kolejnością jak były kolejki) i tylko telefonicznie potwiedzali - "KOD 7"
Pisałem już na forum że jesteśmy zadowoleni z LM i opisywałem jak to wyrobiliśmy sobie markę u nich - przypomnę - zapoznanie miało miejsce w hali głównej tak żeby wszyscy widzieli i kierownik na kolejnym spotkaniu przedstawił mnie jako najlepszego klienta samemu dyrektorowi co musieli zobaczyć wszyscy pracownicy, do tego doszło kilka nieporozumień z rabatami i transpotrem kiedy to nasz p. Przemek (kierownik LM) podawał bez zająknięcia kod 7 -wszyscy stawali na baczność - bo były to uprawnienia ów dyrektorka przed którym każdy pracownik stawał na baczność więc po krókiej chwili wszyscy znali nas z imienia i nazwiska i już nawet o adres transporu się nie pytali - bardzo miłe.
Po ostatecznych rozliczeniach max czy gazobeton, wygrał gazobeton niewielką kwotą ale należało do tego dodać oszczędnośc na robociżnie i innych materiałach systemowych.
Wykonawca powiedział że on gazobeton tylko na klej - ok, jak se chłop życzy - dla mnie lepiej, mostków termicznych nie będzie - teraz mam inne zdanie ale ta złość już mi mija
O czym to ja miałem pisać ???
przepraszam za wątki poboczne ale pisze spontanicznie a nie powieściowo - akcja będzie później, narazie zawiązanie akcji
a i w tym miejscu muszę zrobic przerwę ... co potem
nie wiem, może zacznę już o murarce ...
Podsumuje, że narazie wszystko dzieję się równolegle czyli nadal jesteśmy gdzieś na marcu 2005r.
ale to pisanie wciąga - miałęm dzisiej piasek przesiewać z gruzu i podsypać schody - ostatnio mam pracowite niedziele...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia