DamianR i KasiaR - dziennik Budowy
Zanim o murarce to jeszcze troszkę powiem o prądzie - PRĄD MUSI BYĆ
Na działce nie ma ale ma być - MIAŁ być we wrześniu , jednak w przekonaniu, że będzie, ruszyliśmy z budową od 17 kwietnia bez prądu (na prądzie od sąsiada - na nieszczęście - TA ZŁOŚĆ DŁUGO NIE MINIE )
Przyzwoity chłop się wydawał - bardzo dobre nastawienie do tubylców miałem i oni do nas chyba też,,,
Potem wyszło, kto miał w tym większy interes
Nie wiem czy powinienem tak otwarcie na forum ale zaryzykuje,
Normalnie kulturka, poszedłem, przedstawiłem się zaraz się wszystkiego o okolicy dowiedziałem ... interesujące ... wyjaśniłem w czym rzecz, dogadaliśmy się, wszystko ustalone , żadnych liczników żadnych wskazań tylko twarda kwota za całość i możemy do grudnia używać - ok fajnie jest
Jednak im bardziej sąsiad kochaniutki nalegał na wpłate całości tym bardziej ja niechciałem... ciekawe dlaczego ??? i niech ktoś mi powie, że powinienem podpisac na tę okoliczność umowę to normalnie zatłukę - niech sam spróbuje a jak mu się uda to zapraszam do mojego sąsiada
Po drodze musiałem skombinować 500 metrów kabla odpowiedniej grubości bo pole mamy piękne ... można by rzec - na swoistym zaciszu (żeby nie powiedzieć za... inaczej)
Z kablem się udało bez większych trudów, kilka .. dziesiąt telefonów, szybkie szkolenie z zasad elektryczności, przepływów, oporów, moskowania, warkoczy itp. wizyta w słomczynie na giełdzie i wszystko było jasne, Cześć kabla załatwił okazyjnie Tata, cześć przyjechała spod Siedlec - też w okazyjnej cenie - w sumie miałem mieć zapas - aha jak się odległość na kroki liczy a potem poprawia miarką co ma 5 metrów to może się wymiar troszkie niezgadzać co nie - zapas się przydał akurat
Mamy elektryczność !!!
Spokojny, że STOEN ma czas i mając poustalane wszystko z miłym sąsiadem zaczęliśmy budowę ... - o tym będzie szerzej później - teraz czas na akcje zwroty są zaskakujące i gwałtowne
Więc miesiąc nie minął, sąsiad wzywa roztrzęsiony że energii to oni (znaczy się moi wykonawcy co to śpią na budowie i tak miało być od początku) ciągną więcej niż on w domu, że on już nie chce i że te 500 złoty zaliczki to mu na ten jeden miesiąc niestarczy -HOLA jak to 500 miesięcznie przecież ja palcem nie robiony tyle to rocznie może wyjdzie...
ale nic , politycznym trzeba być - zaczynam wywód - tyle że sąsiad de...l nie ma rachunku bo kobita schowała i już nie wie gdzie ale jest tak jak mówi - no przecie by ,mnie nie oszukał (no poczułem się jak na dalekiej prowincji - co obce mi nie jest ale zaskakujące we stolycy, co nie???)
No dobra, start robót (powiedzmy, ale o tym później) a tu już kłopoty , nic, dajmy z siebie zrobić debila bo inaczej klapa... ILE ?- no niewiem ja tu nie chcę nikogo naciągać ... blablabla, ILE ?!?! jeszcze siedemset - czkawka mnie dopadła i wcale nie od piwa okocim, ale ok i ja montuje podlicznik i już twardziej, że to tak nie będzie bo umawialiśmy się inaczej - sąsiad na to ... żadnych liczników on tu pajęczyny nie da zrobić przecież on mnie nie oszuka i jak ja mogę, jego nic takiego nie interesuje a i tak do tego dokłada - ok odstąpiłem od licznika - sprawa załagodzona - ciekawe na jak długo - może i dłużej bo rozłożyłem wpłatę na mniejsze raty i rozciągnąłem w czasie...
wakacje mijają , ja z ratami się specjalnie opóźniam ale sąsiad ma sposób - wtyczkę wyjmuje i nie ma rady musze iść - wiedziałem po co idę i nie chodziło o te 300 które mam wpłacić ale o kolejną podwyżkę - normalnie inflacja tego roku to szalała (kolejne 300) przeprosiłem za zwłoką ale w ferworze walki umknęło mi - no oczywiście sąsiad to nic nie ma, a wtyczkę to przez przypadek wyciągnął i zapomniał włożyć - no nie...
ale tutaj znowu zimno i tam wakacje sobie zrobili, całą rodziną siedzą, czajnik elektryczny mają - sąsiad w domu nie ma bo oszczędza a oni na budowie nonstop (z tymi wakacjami to miał rację ale to inny temat) no ale przygotowany byłem nic nie słyszałem i odrazu jak to słowiańskim sposobem litr spirytusu na stół i tu już go zachwalam że super i nalewka na cytrynach piersza klasa - temat zachwycił sąsiada - spokój mamy znowu na jakiś czas
ale już dawałem znać wykonawcy że żona i dzieciak to niekoniecznie na tych miesięcznych wakacjach muszą akurat u mnie przebywać bo to kosztuje - brutal jestem - pozbawiam dziecko kontaktu z ojcem
Sąsiad słowianinem poczuł się mocnym bo krótko trwał spokój, znaczy się nie wcierał tylko doustnie używał
Kolejna przerwa w dostawach energii - jak to mój wykonawca stwierdził - on to robił celowo... - zagarnąłem sąsiada który nieco bliżej ale też na kablu przez płot tyle że z innego domu się buduje - o sąsiedzie, rozumiemy się bez zbędnych wyjaśnień, ja mam prąd od rodziców Pana dobroczyńcy - krew z krwi - nic pocieszającego ale dowiedziałem sie przy okazji że przerwy owszem są bo są różne roboty prowadzone i zawsze wcześniej uprzedzają na słupach tylko trzeba czytać obwieszczenia ... a mój wykonawca przecież na słupach nie czyta bo poco
ok jak następna przerwa to najpierw sprawdzić na słupach a potem samemu do sąsiada no i sąsiad owszem włączył ale niech p. Damian do mnie szybko zajrzyj... - ciekawe po co...
Wiedziałem jaki temat spotkania będzie - livemotyw naszej sąsiedzkiej pomocy...
Szedłem już bardziej nabuzowany - no nie pomyliłem się ale tym razem nie chciałem ulec kolejnej 500 za miesiąc (bo sąsiad najniższą cyfrę to 500 znał ) ok przyślę wykonawcę - wkońcu to za jego wygody mam płacić niech sie facet dogaduje
Dogadał się podobno ale na co innego - znaczy się sąsiad wciskał mi różne drobiazki a to plandekę a to barak, a może przyczepę, szklarnie ze dwie w dzierżawę ... no i wykonawca wziął Barak bo miał budować obok i więcej ludzi potrzeba.
Tydzień minął - mamy końcówkę sierpnia - sąsiad daje znać że on tylko ze mną chce rozmawiać - no przecież żeś sie Pan dogadał - gdzie tam nic nie mówiłem, nic nie dawałem a ten pana wykonawca to chachment, sam zabrał barak i nie zapłacił a za prąd to ma pan zapłacić
Dobra sąsiedzie, ja też już mam dosyć tego mojego wykonawcy, nie będziemy prądu brać dłużej więc nie płace - jeszcze tylko kilka dni na dokończenie tak jakżeśmy się umawiali . No dobra ale ani dnia dłużej..
Sytuacja był napięta do mój wykonawca miał termin na 15 września a robota w lesie i powiedziałem jasno ja do końca umowy prąd zapewniam a resztę jest na Pana głowie zgodził się on terminu dotrzyma... i tak po robieniu z siebie debila do potęgi entej i dawania satysfakcji sąsiadowi że jest sprytniejszy przez 5 miesięcy wkońcu mogę powiedzieć prawdę - jeszcze mu nie wygarnąłem ale czeka go gorzka prawda i zero uprzejmości
No a tutaj zaczyna się historia robocizny naszego domku i p. Roberta -naszego wykonawcy
te czerwone oczka już sugerują o czym będzie... oj będzie się działo ...
Na początku odrazu powiem
Do tego wątku musze wypocząć bo będzie się ciągnął hoho...
A dzisiaj spędziłem interesujący dzień na budowie; ja taczki i łopata - co to były za pogawędki jutro będzie mnie bolało od tej "gestykulacji" ale lubię zmęczyć się właśnie tam w jakikolwiek sposób - mam do obsuwania trochę metrów i mam też kilka metrów super piaseczku z niesuper gruzem - bo się bałem wpakować w śmietnik okazyjnie - a teraz trzeba coś z tym zrobić - no to robię sobie powolutku - taczki mam takie że fest .. z podwyższonymi burtami (chałupniczo) - kurcze ten kto to mi zrobił to nie wiem ile miał krzepy w łapach ale ciężko jest a ja jakoś nie mogę się zatrzymać w połowie jak je ładuje i tak za każdym razem się szarpie...
ale jaka satysfakcja większa niż wtedy gdy stwierdziłem że murowanie prostych ścianek to nic wielkiego i po 6 warstwach zrezygnowałem ze stawiania pijanej ścianki - o tym też opowiem
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia