DamianR i KasiaR - dziennik Budowy
Wstęp do murarki i sama ... mordęga ...
Pana Roberta wybraliśmy z tysiąca ekip - no może nie tysiąca ale ze 300 to napewno ich było ... - najbardziej mi sie podobała taka jedna co po dostaniu projektu do ręki zadzwonili po tygodniu oświadczając że fundamenty wykopią za 17 tysięcy i czy mają liczyć dalej - ja uznałem to za żart ale oni mówili poważnie - chciałbym zobaczyć te złote łopaty którymi by kopali te fundamenty
wracając do naszego szanownego wykonawcy: zapoznał się z projektem - powiedział cenę - ok, rozmawialiśmy o naszych oczekiwaniach - potwierdził cenę -ok, zapoznał się z warunkami budowy, omówiliśmy warunki współpracy, cenę ostateczną zakres czynności i podpisaliśmy umowę - SUPER jak do tej pory nawet profesjonalnie
Na budowie miało się dziać, 3,4 ludzi (trochę mało ale podobno wystarczająco) i 5 do dachu za półtora miesiąca, sprzęt, samochód dostawczy, rusztowania - słowem wszystko po ich stronie tak jak miało być
Dzień przybycia na budowe ... ktoś przyciągnął przyczepę i trochę różnych gratów - reszta ma dojechać jak tylko przyjedzie samochód dostawczy bo jest w trakcie kupowania- ok
na początek podłączanie prądu - Panie Robercie da pan radę czy mam przywieść elektryka - nie oczywiście sam dam radę robiłem nie raz złota rączka pomyślałem - będzie dobrze, dostałem mnóstwo wytycznych co potrzeba do przyłączenia i na zakupy, wszystko przywiozłem no i przyłączenie - kabel mamy 4x4 czyli albo 3 fazy na 4 (grubość) ale trzeba uwzględnić stratę na 360 mb albo 2x4 w jednej fazie - powinny byc mniejsze straty.
nie zrobimy inaczej - skończyło się na 1 fazie i na 4 - to po co ja kurcze szukałem takiego kabla , mogłem kupić 2x4 byłoby taniej ale nic podobno jak trzeba będzie to przełączymy –w każdym razie żarówka w przyczepie i czajnik działają - to najważniejsze.
kolejna sprawa do studnia - zamówiłem fachowca od studni - sam nie miałem czasu zabardzo się przyglądać ale p. Robert przypilnuje wkońcu to on tutaj teraz rządzi (niestety) , studnia stanęła na 6 m (rozmawiałem o 9- 12m) ale tam podobno jest najlepsza woda i nie śmierdzi - szybko po południu po pąpę -oczywiście na prąd (jaki ja naiwniak byłem ) - ale zadowolony z zakupu bo w sumie niedrogi na i nie trzeba ręką machać - podłączone wszystko (oczywiście nie było tak słodko bo nie uwzględniłem na pierwszych zakupach że potrzebna będzie jakąś dodatkowa mufka i musiałem dygać do sklepu jeszcze raz
ok mamy już wodę no i prąd -i to w dwa dni - ALE TEMPO
17 kwietnia geodeta już po ściągniętym humusie naniósł budynek - pewne zastrzeżenia do projektu do wymiary się nie sumowały ale jakoś wybrnęli . Prace mogły się rozpocząć pełną parą tylko że na budowie szanowny p. Robert i jeszcze jeden wypłoszony człowiek sie kręcił i specjalnie to robota nie szła ale może początek i czekają na innych - takie też tłumaczenie usłyszałem
Ok po kilku dniach powolnego kopania pod ławy p. Robert oznajmił że dadzą sobie sami radę kopania niewiele zostało a do wylewania ław oczywiście gruszka przyjedzie i wszystko gotowe - tylko żeby z pompą była!
juz po tych kilku dniach zauważyłem ż P. Rober pracę bardzo szanuje tj nie nadmiernie ją realizuje żeby na dłużej starczyła, poza tym na budowie pośpiech niewskazany . Zauważyłem mianowicie że jadąc przed 8 na działkę mijałem kilka ekip w ferworze walki , mocno rozgrzanych w pracy a dojeżdżając na swoją budowę ok 7,40 (co znaczy że sam wstawałem pewnie ok 6,20) to osobiście p. Roberta wyrywałem ze snu , ów skrępowany pomocni już mocno rozgrzany w pracy ale na paluszkach co by szefa niebudzić , następne dni mimo mojego niekrytego zdziwienia nie były lepsze bo zdarzyło mi się wyrwać pana majstra o 9 ze snu .Pewien niepokój we mnie wzbierał ale uspokoiłem się jak stwierdziłem że alkoholu na budowie ni widu ni słychu - facet poprostu lubi sie wyspać -ok ma czas pewnie wie co robi nie będę mu się wtrącać.
Po niespełna 2 tygodniach ściany fundamentów zarysowywały już kształt domu - ściany to chyba najpiękniejszy widok pnącej się do góry inwestycji - rosną w oczach z godziny na godzinę
już na ławach okazało się że projektant do dupy i czegoś tam nieuwzględnił a czegoś za dużo wyrysował (jak sie potem okazało było ZADUŻO niepotrzebnych ścianek nośnych ) ale oczywiście czujny p. R poprawił błędy architektów - będzie dobrze - czujny - cieszyło mnie to bo mogłem oddać się szałowi zakupów materiałów budowlanych i ciężkim negocjacjom - a sukcesy odnosiłem że chocho.
Zabrałem p. R do składu i pokazałem co zamierzam zakupić aby swoim fachowym okiem oceni czy spełnia jego wymagania + spełnia + no to zamawiam oczywiście przyszedł podobno inny niż w składzie , zupełnie nie taki, nie trzyma wymiaru, parametrów itp
do tego jeszcze przy rozładunku spadły dwie palety i się potłukły - na szczęście sprzedający nie widział problemu ale przecieki mówiły że mam "b..del" na budowie - u mnie gdzie tam na początku budowy no powiedzmy że rzeczywiście wszędzie było wszystko ale to przecież budowa nie salony nie ?
nie minął miesiąc a zajeżdżając któregoś razu na budowę zastałem tylko p. Roberta zamartwiającego się - Ludzie są niewdzięczni , na nikogo nie można liczyć - pomocnik uciekł do domu - przed zniknięciem powiedział mi kilka niepochlebnych opinii na temat charakterku majstra ale co mnie to nic w Kołobrzegu ma ful ludzi tylko musi ich tu ściągnąć... ok czekamy , guzik - gdyby ta budowa była w gdańsku to by miał ze cztery ekipy i dom w miesiąc... ale do Warszawy nie ma chętnych - zało szukac po okolicy, potem dał ogłoszenie w Internecie - zgłaszali sie ludzie ale nie było z kogo wybierać - kogoś tam w końcu przygarnął - mnie to nie przeszkadzało - miała robota ruszyć bo narazie przestój juz do 3 tygodni sięga ... - mimo to wszystko ma być o czasie...
ruszyli dalej - sprawa zasypania fundamentów - żeby mnie uprzedził to bym tu nazwoził kilka koparek ze zwałki i to całkiem ok - nic z tego =- potrzeba na już i to już - więc co szukasz na już i na jutro no i w dobrej cenie - mistrzostwo świata - dogadałem się z gostkiem który miał materiał na placu u klienta
(...)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia