Brzezina na nizinach - dziennik budowy na wąskiej działce
A dziś zupełnie inna rozmowa z człowiekiem od stanu surowego murowanego, wreszcie odetchnęłam. Umawiany od zeszłego roku, polecony przez znajomych, ale już kilka miesięcy temu zaczął się wycofywać, że nie ma terminu i w ogóle... Dobrze, że jednak zadzwoniłam we wrześniu zapytać czy jednak by się nie podjął, w końcu u nas to tylko piwnice i parter, piętro i tak kto inny, bo drewno. I tak od września dzwonię, naciskam i...udało się. Wziął projekt, za kilka dni zadzwoni z wyceną.
Będziemy się też umawiać na rozbiórkę, więc zaczynają się pierwsze poważne terminy:) Mieszkamy do Bożego Narodzenia, potem przenosiny do rodziców. Po Nowym Roku wyburzamy, o ile nie będzie śniegu i mrozu 20-stopniowego.
O, zawsze lubiłam śnieg, ale w tym roku niech nie pada! Obserwuję pobliską budowę, prowadzona w tempie rekordowym, pierwsza łopata w lutym, w tej chwili końcówka wykończeniówki... Chodziłam z moim Maluchem i podpatrywałam, ten luty na początek budowy był ryzykowny, ale się udało, mrozu nie było. Czy druga taka zima pod rząd się zdarzy?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia