Dziennik Agnichy1704
Październik 2002
No i nadeszła ta długo oczekiwana chwila – czas ruszyć z budową w następny etap. Zakasałam rękawy i zadzwoniłam do naszych murarzy....”Abonent czasowo wyłączony” oto co usłyszałam. Cóż chcąc nie-chcąc wsiadłam w pokaszlującego maluszka i puściłam się czarną drogą zalaną rzęsistym deszczem w stronę siedziby tychże murarzy. Umówiłam termin rozpoczęcia murowania kominów od stropu aż po niebo :)
W odpowiednim momencie panowie wkroczyli i dumnie zabrali się za wykonanie dzieła rozpoczętego w marcu tego roku. Okazało się jednak, że zabrakło metra komina. Starając się nie zahaczyć wystającym brzuchem o drabinę wspięłam się dziarsko na strop żeby ocenić sytuację. Zobaczyłam czego brakuje – i próbowałam ustalić z murarzami. Dziwnym trafem nie mogliśmy dojść do porozumienia w kwestii, których to pustaków kominowych brakuje. Powoli zaczął się wyłaniać obraz katastrofy Drżącą ręką sięgnęłam po rusztowanie i w akcie desperacji narażając się na utratę równowagi zachwianej przez rosnący brzuch, wspięłam się jeszcze wyżej. To co zobaczyłam potwierdziło moje najgorsze podejrzenia. „Fachowcy” zamienili pustaki zewnętrzne!!!! W kominie spalinowym od kominka dali pustaki od komina przeznaczonego do gazu i odwrotnie z drugim!!! Niby nic, ale skutek opłakany: Komin, który powinien mieć przewietrzenie, nie ma przewietrzenia, a komin bez przewietrzenia oddycha swobodnie świerzym powietrzem. Wykonałam kilka panicznych telefonów i w akcie agonii podziękowałam za współpracę dotychczasowej ekipie prosząc o oddanie kluczy od skrzynek, zabranie swoich narzędzi i jak najszybsze oddalenie się z miejsca wypadku. W tym samym dniu umówiłam się z przedstawicielem Schiedla. Po przedstawieniu sprawy okazało się, że kominy trzeba ROZEBRAĆ AŻ DO DOŁU Na szczęście tylko spalinowe, bo w wentylacyjnych nie dało się nic zepsuć więc wymurowano je (jak sądziłam) prawidłowo.
Trzeba było rozebrać kominy tak, aby ocalić jak najwięcej materiału. Bałam się zlecić to dotychczasowym magikom, żeby nie okazało się, że w akcie zemsty za niewypłaconą dolę zniszczą mi drogi materiał. Rozwiązanie przyszło niespodziewanie – Maciek wraca z delegacji. On na pewno zadba o materiał – w końcu własną krwawica na niego zarobił. No tak, ale co z kominami dziś wymurowanymi???? Trzeba je rozebrać zanim zastygnie zaprawa i kit kwasoodporny!!! Paniczny telefon do szwagra i kolegi – pomogą – ufffff. Po pracy, w płaszczu wdrapałam się na strop i próbowałam im pomóc – oni rozbierali komin, a ja nie bacząc na ciążę czyściłam rury ceramiczne z kitu – UDAŁO się.
Kilka dni później wrócił Maciek i rozebrał resztę kominów tracąc przy tym tylko cztery pustaki i nie niszcząc żadnej z rur. Wiedziałam, że mu się uda!!! W CDN-ie (mojej hurtowni) dostałam namiar na ekipę fachowców od kominów i nie tylko. Zadzwoniłam i przedstawiłam sytuację. Po kilku minutach, z oporami, ale jednak zgodzili się poprawić po moich magikach i wymurować komin prawidłowo. Już po rozmowie z szefem tej firmy (dla zainteresowanych - to firma CESBUD z Oławy - robi domy od podstaw i jest naprawdę dobra w tym co robi!!!) od razu zorientowałam się, że wie o co chodzi i zna się na rzeczy –kamień mi z serca spadł Dzięki temu teraz wyczystkę mam z prawidłowej strony komina (z tyłu od kuchni, a nie z przodu od salonu) i nie musze się już głowić jak zrobić obudowę do kominka żeby dostać się do wyczystki!!!
Wyglądało na to, że to koniec kłopotów. Więźba zamówiona, dachówki też, TOITOI na działce stoi i czeka na ekipę cieśli i dekarzy, dachówki zamówione – wszystko gra!!! I właśnie wtedy........... nadeszła wichura. Rano pełna niepokoju i złych przeczuć zadzwoniłam do sąsiada – powiedział, że kominy stoją – ulżyło mi, ale coś nie dawało mi spokoju. W ciągu dnia zadzwonił Maciek – zanim odebrałam już wiedziałam, że jednak coś jest nie tak – telefon jakby dźwięczał inaczej z jakąś nerwowością i niepokojem. Odebrałam z lękiem i usłyszałam, że ..... komin wentylacyjny nie wytrzymał!!!! Całe trzy metry, które wystawały nad strop. Uratowały się tylko dwa pustaki wentylacyjne. Około 6 rozbiło się w drobny mak, a upadając na strop nad garażem spowodowały odpadniecie denek z siedmiu pustaków terriva!!!! A taki piękny był strop – całe szczęście, że nie popękał!!!! Jak pech to pech. Podejrzewam, że moja poprzednia ekipa zrobiła taka "wytrzymałą" zaprawę. No bo dlaczego stoja inne kominy? Spalinowe stoją, a wentylacyjny padł !!!!
W przyszłym tygodniu będzie kierownik budowy i ruszy budowa dachu – wtedy odetchnę – na razie patrzę z niepokojem na drzewa, czy nie idzie następny wiatr i zastanawiam się co jeszcze wydarzy się w tym sezonie budowlanym???
A mówią, że w ciąży nie wolno się denerwować – tylko jak to zrobić????
[ Ta wiadomość była edytowana przez: Agnicha1704 dnia 2002-11-05 13:32 ]
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia