Moje zapiski z budowy - dominikams
No tak, w końcu musiało to nastąpić - pierwszy "krach" na budowie
Przyjechała więźba. Część od razu oddaliśmy, bo krokwie były pokrzywione, Chłopaki tylko się namachali, bo najpierw rozładowali drewno, potem musieli załadować. Deski na deskowanie w ogóle nie nadawały się do niczego. Dziś te zwrócone krokwie miały być wymienione. No i rzeczywiście transport przyjechał. Ale zanim zaczęli rozładowywać, poprosiłam chłopaków żeby zmierzyli krokwie (przedwczoraj w tym zamieszaniu nie sprawdziliśmy). No i wszystkie za krótkie.
Boże, błogosław tego co wynalazł telefon komórkowy!! Poprosiłam pana Wieśka, żeby zadzwonił do tartaku, z którego wcześniej braliśmy deski i były super (co mnie podkusiło, żeby zamówić z innego tartaku tę więźbę? Ale mnie tak zapewniali, że taka super wieźba, no i było bliżej), żeby sprawdzić, na kiedy nam tę więźbę zrobią. Ma być na piątek. Tamtą zwracamy w poniedziałek (oczywiście oddają mi pieniądze, bo byłam na tyle przytomna, że zapłaciłam za tę więźbę tylko część (mniej niż połowę), reszta miała być zapłacona po wymianie).
Ehh... dobrze, ze drewno było zamówione z wyprzedzeniem, to przynajmniej nie będzie przestoju (musza jeszcze dokończyć ściany nośne, został do zrobienia jeden wieniec, no i nie moge się doczekać na ściany działowe, bo chciałabym zacząć planować wnętrze (a przede wszystkim rozmieszczenie wyłączników, kontaktów itp.), no i wreszcie chcę dokładnie zobaczyć, jak domek bedzie się prezentował w środku.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia