Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    197
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    237

Moje zapiski z budowy - dominikams


dominikams

519 wyświetleń

Wczoraj spotkałam się ponownie z panami od drzwi. Podjechaliśmy na budowę, żeby pomierzyć otwory drzwiowe i ustalić kilka spraw technicznych.

 


Ustaliliśmy (już wcześniej), że weźmiemy drzwi WX 20 jako zewnętrzne, i WD między garażem a domem. Drzwi są Gerdy, o podwyższonej odporności na włamanie. Kolory - hmmm... chyba będzie orzech alpejski. Ale jeszcze muszę to przedyskutować z mężem. Problem jest w tym, że drzwi garażowe mają inną paletę barw, i na początku pomyślałam, że w takim razie może te garażowe zrobimy białe, ale w sumie ja strasznie nie lubię białych drzwi, więc może jasny orzech, nie wygląda jakoś zdecydowanie inaczej od tego alpejskiego Musimy zobaczyć w realu.

 

 


A teraz z innej beczki - bedzie o naszym psie. Ostatnio nasz pies zaczął robić sobie wycieczki. Wydostaje się jakimś cudem z działki i zwiedza okolicę. Na szczęście wie, jak trafić do domu. I w sumie zawsze trzyma się blisko (np. leży przy ogrodzeniu). Wie też, że na noc lepiej wrócić do domu, bo w budzie cieplej

 


Musze przyznać, że nie popieram tego wałęsania się. Nie znoszę wałęsających się, bezpańskich psów. Niestety nie mogliśmy dojść do tego, jak Viki wydostaje się za ogrodzenie. Były różne koncepcje. Dziś odryłam trochę porozginaną siatkę w jednym miejscu (ale nie jakaś duża dziura), więc zabezpieczyłam ją - podsypałam ziemią, na to deska i cegły. Zobaczymy. Co prawda po wczorajszym dniu Viki miała dosyć przygód, bo dziś w ogóle nie wyszła.

 

 


A wczoraj to było tak: Jechałam z córkami do przychodni. Jak dochodziłyśmy do przystanku zorientowałam się, że nasz pies podąża za nami (kilka minut wcześniej zamknęłam ją na działce) Nie było czasu na odprowadzenie jej z powrotem. Kazałam jej iść do domu (ona rozumie, co to znaczy, ale niestety nic sobie z tego tym razem nie robiła). Poleciała trochę dalej, podjechał autobus. My - myk do autobusu (wiem, że ona ZAWSZE wraca na działkę i generalnie nie oddala się za bardzo, więc byłam pewna, że zaraz pójdzie z powrotem). A tu nagle pies wskakuje do autobusu (tylnymi drzwiami). Drzwi się zamknęły, a my bez smyczy, bez kagańca, bez biletu (z tego przejęcia nawet zapomniałam, że bilet można kupić u kierowcy).

 


Nie mam siły opisywać, jak nam poszło po drodze i u lekarza (generalnie koszmar). W końcu wróciłyśmy do domu. Byłam wściekła. Zamknęłam ją w kojcu, który kiedyś zrobili dla niej panowie (ale nigdy nie był potrzebny). Siedziała tam do wieczora. Chyba mocno to przeżyła, bo jak z mężem przyszliśmy ją nakarmić, to nawet nie szczekała, żeby ją wypuścić. Oczywiście wypuściliśmy ją, poprzytulaliśmy i zostawiliśmy luzem na działce. Dziś, jak pisałam, dzielnie pilnowała budowy i nigdzie się nie wałęsała. Jak wychodziłam od niej, to grzecznie została. Może do niej dotarło, że się nie opłaca - mam nadzieję.

 


Jeśli macie jakieś pomysły/uwagi, to będą mile widziane

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...