Moje zapiski z budowy - dominikams
O Jezu, piszę szybko, żeby zdążyć, zanim cholerne forum znów się zawiesi
Dziś przybyli Trzej Królowie do mojej stajenki - czyli panowie elektrycy
Połaziliśmy po domu, pan P. rozrysował wszystkie punkty na ścianach i robią. Dziś były już dziury i część kabli
Wydaje mi się, ze w miarę sprawnie im to idzie. Ale zobaczymy. Na razie nie ma jeszcze strasznej plątaniny kabli.
Muszę zadzwonić do hydraulika, żeby przyszedł zrobić podkucia, bo chyba zapomniał.
Aha - wspólnie z moimi sąsiadami (właściwie to z ich inicjatywy) wzięliśmy się za drogę - czyli chcemy zgarnąć warstwę ziemi, nasypać gruzu, żeby można było jeżdzić. Niestety dziś dwie wywrotki z gruzem pięknie zaryły się w nasz rozmemłany humusik i przez co najmniej półtorej godziny walczyły o życie. Gruz rozsypany gdzie popadnie, bo w końcu poradziłam im, żeby zrzucili z siebie ten ciężar, bo nie wyjadą. W końcu wyjechali. I tak na razie to wygląda - koleiny z błota na pół metra, dzieci mają się gdzie paprać, przejechać się nie da - nawet zbliżyć się tam nie da. Nie ma to jak budowa w polu, hej!!
Aha - nie wiem, czy wspominałam, że p. Wiesiek mi oznajmił, ze jeden z jego braci robi tynki tradycyjne. Tylko coś nie bardzo to widzą bez ocieplenia dachu (nigdy nie robili w takich warunkach), więc coś kombinują, żeby może najpierw ocieplić (i oczywiście zasłonić folią). Albo przynajmniej położyć płyty osb na jętki (i może na nie rozłożyć tymczasowo styropian pod wylewki? - to już mój wymysł). Boją się, że ciepło za bardzo bedzie uciekać i nic go nie powstrzyma
To na razie, towarzysze niedoli!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia