Moje zapiski z budowy - dominikams
Stresuję się nieco .
Jutro o 7 rano umówiona jestem z tynkarzami. Mają przyjechać i wziąć się za zabezpieczanie okien najpierw.
Tylko teraz główne pytanie brzmi: jak dojadą transporty piachu i cementu?
Droga jeszcze nie ukończona, mimo, ze harowaliśmy wczoraj pół dnia i zrobiliśmy co się dało (tzn,m tyle ile mieliśmy gruzu). Nadal jednak potrzebny jest gruz, ale przynajmniej jesteśmy już za zakrętem (czyli teraz już został prosty odcinek do naszych domów). Na jutro umówiłam się z Panem Koparkowym na zgarnięcie humusu z pozostałej części drogi, ale muszę jeszcze rano zadzwonić. Mam nadzieję, że przyjedzie, to móbły pociągnąć te wywrotki w razie czego (tzn. na pewno coś bedzie musiało je pociągnąć, bo przecież nie bedziemy tego piachu wozić taczkami z miejsca zrzutu (droga kończy się jakieś 70 m od domu, może trochę mniej).
Przyszła mi jeszcze do głowy myśl, ze by zamówić transport na 7 rano we wtorek. Podobno ma się ochłodzić i jest szansa, że w nocy bedzie mróz, więc daje to szansę na łatwiejszy przejazd.
Ale w końcu tynkarze widzieli, co się u nas dzieje na działce i nie protestowali za bardzo, więc mam nadzieję, że nie bedzie dramatu.
Tynkarze byli w piątek, zostawili swoje łóżka i inne sprzęty (mój salon, pięknie posprzątany dwa tygodznie temu, wygląda teraz jak pobojowisko. Czego tam nie ma? To zasługa ostatnich działań, czyli prac elektryków, hydraulików i panów od kolektorów, no i tynkarzy. Wszystkie śmieci porozrzucane w każdy możliwy zakątek. Mój mąż postrzątał dziś większość pomieszczeń na poddaszu, została jeszcze pralnia. Na dole, w pokoju gościnnym jest koszmar (ale ja tam nie sprzatałam w ogóle, to był pokój chłopaków). Kiedy mieszkał tam p. Wiesiek z chłopakami, porządek był. Później kilka osób się przewinęło i zrobił się burdel. Butelek po piwie nawet nie próbuję liczyć. Muszę im powiedzieć, ze jeśli nie chcą ich oddać do sklepu to wypieprzę je do jakiegoś pojemnika na szkło.
Póki co wystawię je chyba do garazu. Musze kupić jakieś wielkie wory na śmiecie i wychrzanię co się da. W dodatku rozstaiwone sa jeszcze ramy łóżek, co znacznie utrudnia jakiekolwiek działania
Najgorsze, że nie mam za bardzo kiedy tego zrobić, bo przy dzieciakach sprzątać się nie da - cały czas trzeba uwazać, czy np. nie spadną ze schodów (brak barierki), nie poparzą się od kozy albo coś w tym stylu. Poza tym jak Maya widzi, że się biorę do jakiejś pracy od razu jęczy że chce do domu
Do jakiego domu?! To jest nasz dom!
Robiłam dziś zdjęcia instalacji na poddaszu. Musimy wiedzieć, co i gdzie. Nie mam pojęcia, jak się w tym połapiemy, szczerze mówiąc.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia