Tabaluga i pistacje- dziennik budowy i nie tylko...
Wszyscy trzymamy kciuki za wiosnę i upatrujemy jej tęsknym wzrokiem, ale dopiero dzisiaj uświadomiłam sobie, jak bardzo cierpią zwierzęta. Może to mało budowlany temat, ale w tytule zastrzegłam sobie-
dziennik budowy i nie tylko. Kiedy wróciłam rano do domu- po odwiezieniu dzieciaków do przedszkola, wysiadając z samochodu zauważyłam jakieś 100 metrów dalej sarenkę. Zrobiłam takie oczy - no bo co robi sarna w centrum miasta? Ponieważ część terenu , po którym biegała jest ogrodzone, pomyślałam sobie w pierwszej chwili, że ktoś robi sobie takie mini zoo. Ale nie ma tam ogrodzenia z drugiej strony, a sarenka biegała w popłochu szukając wyjścia. Wtedy uświadomiłam sobie, że dotarła tu w poszukiwaniu pożywienia. Musiała przejść bardzo ruchliwą ulicę, aby się tu dostać. Niestety nie wiem, jakie były jej dalsze losy- ale cały czas o niej myślę i wiem, że ta przeciągająca się w nieskończoność zima jest uciążliwa, wręcz mordercza dla zwierząt.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia