Tabaluga i pistacje- dziennik budowy i nie tylko...
A teraz trochę grozy i humoru
Przedwczoraj mój mąż miał nocny dyżur. Po dyżurze jak zwykle pytam go, jak minęła noc. A on na to, że wyjeżdżał tylko raz do alkoholika, którego właśnie zatrzymała policja- zabrali mu prawo jazdy (a on jest kierowcą wywrotki), żona wyrzuciła go jakiś czas temu z domu i postanowił, że chce się leczyć. Na jego prośbę, odwieziono go więc do szpitala na odwyk. I co się okazało? Ano, że pan, który ma mi wywieźć glinę(40zł za całość), to własnie pan, którego mąż odwiózł do szpitala.
I co ja mam teraz począć? Ja załatwiam robotników, a mój mąż ich eliminuje. Na szczęście już udało mi się (tym razem z mężem ) załatwić nowego- tyle, że za 40 zł za godzinę.
Dziś zamówiłam też beton w betoniarni. Ponieważ od poniedziałku drożeje, jutro będę musiała za niego zapłacić- jeszcze po starej cenie. Tak więc wyciągnęłam dziś jeszcze z konta pieniążki (3 600zł), schowałam je w kopertę i ukryłam w pewnym miejscu. Za jakiś czas mój młodszy syn (4 latka) chwali się tacie- "tatusiu, zobacz ile mam pieniążków"- i pokazuje portfelik. Mąż woła mnie i pyta, czy dałam dziecku 200zł. Ja na to, że nie. Zaglądam do jego portfelika, a tam..... pozwijane banknoty 200złotowe całkowicie wypełniają ten portfel. Pierwsza myśl- skąd on to przyniósł (niedawno wrócił z podwórka). Wyjęłam pieniądze z portfela- a tych banknotów całkiem sporo. Przeliczam...- 3600zł. Zaglądam do mojej koperty- pusto- synuś zadowolony i prosi by oddać mu papierowe pieniążki. O zgrozo. Dobrze, że nie poszedł z nimi na podwórko.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia