Tabaluga i pistacje- dziennik budowy i nie tylko...
Na szczęście dla mnie i naszej płyty, zamówiona tydzień wcześniej pogoda dopisała!!! :D O Dzięki Wam Niebiosa!!! Przez całą noc lało jak z cebra, a rano Św. Piotr też nie poskąpił nam wody Zatem moja obecność na budowie z rana, byłaby lekko nieuzasadniona.
Sami widzicie- Gryfpc ma chody u św. Piotra, za to mnie tam zupełnie olewają
Miało się dzisiaj zacząć, miały być wreszcie jakieś pierwsze mury, betony itp, miały być zdjęcia, a jest.....
deszcz, deszcz, deszcz
Już wczoraj wieczorem, po konsultacji z koparkowym i gościem od wywozu gliny doszliśmy do wniosku, że ten WIELKI DZIEŃ trzeba jeszcze odłożyć.
Jak juz kiedyś wspomniałam, moja uliczka jest wyłożona kostką; za to moja działeczka kryje "piękną" glinę. Panowie oświecili mnie, że jak wjadą na działkę z ciężkim sprzętem, to wyjeżdżając z niej (kilkakrotnie) wywiozą też na kółeczkach spore ilości tego lepkiego i śliskiego podłoża. No i wtedy zapewne któryś z mieszkańców ulicy wezwie straż miejską- bo uliczka zafajdana. Ja zapłacę, oni zapłacą (mandaty) i jeszcze będziemy musieli to sprzątać. Zresztą samo kopanie w glinie w czasie ulewy, potem szalowanie i zbrojenie nie należy do przyjemności. Odwołałam więc wykonawców, dziś rano z ciężkim sercem zadzwoniłam do betoniarni. Obawiałam się, że może już zaczęli rozrabiać beton- na szczęście pan sam domyślił się, że z powodu pogody wstrzymam prace i nawet sam miał do mnie dzwonić. Tak więc czekam, aż Gryfpc zamówi dobrą pogodę i moja glinka raczy nieco przyschnąć.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia