Tabaluga i pistacje- dziennik budowy i nie tylko...
Jutro kończą malowanie dysperbitem na zewnątrz, potem kleją stropian, rozciągną folię kubełkową i zasypią ścianki od zewnątrz.
Moi panowie pracowali dzis dzielnie w takim upale, więc nagrodziłam ich dobrze schłodzonym piwkiem, pepsi (tych młodszych) i ciastem z truskawkami.
Wczoraj miałam "małą" przeprawę z monopolistą, jakim jest niestety zakład energetyczny. Jak juz pisałam, wczoraj zamontowali mi skrzynkę. Przetarg na wykonawcę odbył się przedwczoraj, więc wczoraj pojechałam do zakładu zapłacić 1600zł. Pan spojrzał na mnie jak na intruza i powiedział oburzony: "pani chyba sobie żartuje". Ja na to, że nie bardzo rozumiem. A on: "przecież dopiero wczoraj był przetarg, nie może pani dzisiaj zapłacić". Poczułam się jak jakiś przestępca, a przecież pojechałam tam zapłacić, a nie wyłudzic pieniądze.
Na działkę z kolei przyjechał szef z zakładu i kiedy zobaczył, że u mnie już kończą stan zero wybałuszył oczy i oburzony spytał (sąsiadów, którzy pożyczają mi prąd- bo mnie wtedy nie było)"skąd oni (tzn. niby my) mięli prąd na rozpoczęcie prac??? A mój sąsiad: "a wie pan, są różne metody. Zarzucili po prostu jakiś hak na druty i korzystali ile się dało " Tego biedny pan monopolista nie wytrzymał, trzasnął drzwiami samochodu i odjechał. Fajnego mam sąsiada, nie?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia