Tabaluga i pistacje- dziennik budowy i nie tylko...
Dziś mogłam juz przekonać się na własne oczy, jakie są w rzeczywistości pokoje na górze. I jestem zachwycona. Wydają się duże i ustawne. Są już wejścia do pokoików, częściowo kominy, a niebawem murarze zaczną murować lukarnę. Pamiętam, jak cieszyłam się z fundamentów. Pamiętam też, jaka byłam przerażona, bo wydawało mi się, że dom będzie maciupeńki. A nie jest. Teraz trudno mi stamtąd wyjść. Jestem zakochana w swoim domku
Zdjęcia będą wieczorkiem, nie chcę już stresować murarzy latając z aparatem. No właśnie- murarze domagają się na jutro glajchy (czyli mam im coś postawić). Na razie żartuję sobie, że zgrzewka KUBUSIA już czeka, bo mam od szefa ekipy zakaz stawiania mocniejszych trunków. Chyba jednak zasłużyli sobie na piwko i coś na ząbki.
Czekam jeszcze na wycenę dachu i okien. I tej drugiej wyceny trochę się boję, bo okien balkonowych jest w moich pistacjach sporo. W dodatku obustronnie barwiony złoty dąb + rolety zewnętrzne. A nie zrezygnuję ani z jednego, ani z drugiego.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia