Tabaluga i pistacje- dziennik budowy i nie tylko...
No cóż, niewiele się działo na mojej budowie od ostatniego wpisu. Wybrałam cegłę klinkierową na kominy i czekałam, czekałam, czekałam. W ubiegły czwartek zadzwonił szef ekipy, że wchodzą w piątek, by podciągnąć ściany i kominy z czerwonej cegły.
Tak prezentują się szczyty:
Tył domu:
http://i50.photobucket.com/albums/f308/dobryszyce/PICT0227.jpg
http://i50.photobucket.com/albums/f308/dobryszyce/PICT0234.jpg
i przód- niestety pod słońce:
http://i50.photobucket.com/albums/f308/dobryszyce/PICT0235.jpg
lukarna:
http://i50.photobucket.com/albums/f308/dobryszyce/PICT0238.jpg
i druga- nad klatką schodową widziana od wewnątrz:
http://i50.photobucket.com/albums/f308/dobryszyce/PICT0232.jpg
a teraz deser:
http://i50.photobucket.com/albums/f308/dobryszyce/PICT0230.jpg
Pewnie zauważyliście, że krokiew wchodzi nieco na komin. Moi murarze jednak widocznie uznali, że to mały problem i postanowili tą krokiew ominąć i wymurować komin z fantazją. Szkoda tylko, że nie zapytali mnie o zdanie, tym bardziej, że wpadłam na budowę w momencie, kiedy zaczęli ten komin murować. Wystarczyło bowiem przesunąć krokiew.
Do tej pory byłam bardzo zadowolona z ekipy, tym razem jednak szef przysłał nowych panów w baaaaardzo nobliwym wieku, którzy sądząc po zapachu i mętnym spojrzeni nie stronią od napojów wysokprocentowych.
Nie zwracałam uwagi sądząc, że może to ma ich "zdopingować". Zresztą nie chciałam już dłużej czekać. Teraz już wiem, że to był wielki błąd. Oczywiście wykonałam telefon do szefa i teraz oczekuję na spotkanie. Nie omieszkam wspomnieć o stanie wskazującym szanownych panów.
No cóż, było zbyt pięknie chyba. Komin oczywiśie kwalifikuje się do rozbiórki.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia