Tabaluga i pistacje- dziennik budowy i nie tylko...
Przed chwilą wróciłam z domku. Podjeżdżam pod dom, a tu z daleka widać światło w kuchni, salonie W domku panowie elektrycy dzielnie zmagają się z kablami- już na dole. Góra skończona, zapuszkowana i czeka na tynki. No właśnie- dziś rano miał przyjść tynkarz. Elektrycy wczoraj do 2 w nocy pracowali, by tynkarz mógł wejść dziś na górę. A dziś zadzwonił do męża (a mąż do mnie), że przyjdzie dopiero we wtorek. I jak tu się nie wkurzać? Elektrycy przyznali zresztą, że nie spodziewali się wcale tego tynkarza ani nawet okien. Nigdy nie spotkali się jeszcze, żeby okna i tynki były w terminie. Kiedy wczoraj po południu podjechali pod mój dom, myśleli ,że pomylili budowy Okna zamontowane, brama zamknięta, niemożliwe
Jestem jednak godna podziwu dla elektryków, którzy okazali się bardzo słowni i terminowi. Z takimi ludźmi aż miło się współpracuje.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia