wbrat - dziennik budowy
28.02.2006
Miesiąc minął, a w sprawie gazu nic nie drgnęło. Instalator, który w pierwszej rozmowie był chętny do pomocy jakoś nagle zamilkł: a to chorował, a to zgubił mój numer telefonu, a to mu mieszkanie zalało... straszny pechowiec - tyle nieszczęść w dwa tygodnie . Tak więc znaleźliśmy następnego - ten odzywał się przez 4 dni, za każdym razem przesuwając termin spotkania. Jutro dzwonię do niego i jak znów nie będzie chciał się spotkać, to chyba się poddam i zgodzę się na warunki gazowni. Trudno .
W sprawie kuchni podobnie - mamy już wycenę z kilku miejsc - i wszyscy jakby się umówili - wychodzi im 10.000 zł (plus minus 500 zł). Nadal sądze, że to dość drogo (ale fakt, że żądamy drewna, wysokiej klasy prowadnic itp.). Będziemy szukali dalej - jest jeszcze trochę czasu.
Kolejna sprawa: hydraulik. Spotkaliśmy się w sobotę z kandydatem do rozporwadzenia instalacji wodnej i co. Nie powiem, sprawił bardzo dobre wrażenie, ale jeszcze nie podał nam ceny, więc mam pewne obawy (jakoś podejrzanie elegancko był ubrany a i samochód miał niczego sobie - ciekawe na czym się tak dorobił ).
Generalnie mam plan, żeby z hydrauliką zacząć już za dwa (maks. trzy) tygodnie. Potem jak najszybciej elektryka i od razu tynki. Niestety, poza jedną rozmową z hydraulikiem, nie mam jeszcze żadnych ekip na oku. Muszę się jakoś sprężyć w tej kwesti, o ile praca mi na to pozwoli (tak nawiasem mówiąc: jest 19:36 i właśnie skończyłem pracę na dziś ).
Może jak tutaj obiecam, że za tydzień będę po rozmowie z kilkoma ekipami, to mnie to zmobilizuje do dodatkowego wysiłku. Tak więc: obiecuje za tydzień informację o wynikach rozmów z kolejnymi ekipami . A na dziś to tyle. Pozdrawiam.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia