Dziennik Majki
28.03
Mamy dużą działkę, 54 ary, głównie łąka, lekki spadek na stronę południową, nieduży staw / teraz nawet z wyspą - Tomek stworzył koparą/ i mało drzew. Dziadkowie najwyraźniej lubili tylko drzewa owocowe, a wierzby które wyrosły wzdłuz drogi to był po prostu przypadek. Po koszmarze mieszkania w betonie rozczulam sie nad każdym większym krzakiem czy drzewkiem. Tomek zdążył już wykosić prawie wszystkie drzewka owocowe /bo nie dawały owoców, były stare i krzywe!!!/ - mało nie doszło do rozwodu. Zostały nam te wierzby, przy bocznej drodze więcej i przy głównej 2 dorodne okazy /pień śr. 1m/. I pewnego pochmurnego dnia przyjechała ekipa z dróg powiatowych i jedno wycięła. Pomachali Tomkowi przed nosem zleceniem, powiedzieli, że mają pozwolenie Ochrony Środowiska, a Tomek nie potrafi zrobic awantury /chyba poza tym, nie zależy mu tak jak mnie na drzewach/ i .....wycieli!!! Do tej chwili serce mnie boli i dusi złość.
Dobrze, że chociaż drugie się spod siekiery uratowało a też mieli na nie ochotę.
Sprawa wygąda nast: Drogi powiatowe mają prawo wycinać wiatrołomy /nasze drzewo miało od 1,5 roku złamaną jedną gałąź - śr. 15cm/ znajdujące się w pasie drogowym - 4m od brzegów drogi.
Dokładnie oznacza to, że działka nasza najwyraźniej nie ma 54 ary /płacimy podatki, podatek spadkowy/ a o 2m mniej na długości 60m. Też nikogo nie obchodzi, że droga zblizyła się do nas a nie odwrotnie, a na wycięcie nawet krzaków musi dać zgodę Ochr. Środowiska a nawet pismo nie wpłynęło z dróg.
Jedni chronią drugich. Nie chcę robić wielkiej awantury, bo czeka mnie jeszcze zgoda na ogrodzenie a drzewa nie skleję. Ustaliłam tylko, że przyjedzie komisja złożona z dróg, ochrony i nas i zdecydują czy drugie drzewo mozna ogłowić.
Jak nie umrę ze zgryzoty to cdn.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia