Emanuela II Tadka, Beaty, Wiktorii i Kasi - dziennik budowy
13 kwietnia 2005 r. - dzień trzeci
Prześliczny, ciepły słoneczny dzień. Dzisiaj nasza ekipa wyrównała wykopane wczoraj "rowki" na fundamenty. Jak nas nie było na działce (około godziny 11.30) przywieźli 2 m3 suchego betonu, który został wysypany w przygotowane "rowki", skropiony wodą i ubity. W ciągu dnia dostałem informację, że jutro muszę zapłacić za druciki do zbrojenia. Z transportem zapłacę około 1200 zł. Napiszemy jutro, ile dokładnie (bo za same druty brutto 1080 zł). Dzisiaj zamówiłem wg wskazań murarza 13 m3 betonu B20 (chcieli mi wcisnąć B15). Ale zapłaciłem po 240 zł za 1 m3, ponieważ kupowałem u nich dopiero pierwszy raz. Później ma być jeszcze trochę taniej. Jak zrzucę zdjęcia z cyfrówki, to pojawią się na Photo, jednak może to trochę potrwać, bo teraz będę miał same wyjazdy w delegacje. Beata motywuje mnie, żebym to zrobił jeszcze dzisiaj. Zobaczę, ale chyba musze się starać.
Tak poza tym to spotkaliśmy się dzisiaj z naszym murarzem (oczywiście na działce). Wytłumaczył nam, co gdzie i jak. My jemu także, gdzie ma przebiegać przez fundament GWC wg projektu rekuperacji, gdzie ma wychodzić kanaliza, gdzie woda, doprowadzenie powietrza do kominka, itp. Tak jak sobie obejrzeliśmy zarys naszego domku na podstawie wykopanych fundamentów stwierdziliśmy, że będzie "malutki". Majster mówi, że będzie ok. Wszystko będzie się wydawać inne jak staną ściany. Ale śmieszne jest to, że domek dla naszych milusińskich (samochodów) będzie większy od naszego salonu .
Tadek
Rzeczywiście kiedy podjechaliśmy pod teren budowy i zobaczyłam wykopy, a także wielkość poszczególnych pomieszczeń stwierdziłam, taki mały domek! Gdy byłam wcześniej w Manueli, to też tak skwitowałam, że z zewnątrz wygląda na mały dom. Tylko będąc później w środku zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie, że naprawdę jest duży. Muszę uzupełnić wcześniejszy któryś post na temat wizyty w Manueli.
Poznałam wreszcie głównego wykonawcę. Zrobił na nas dobre wrażenie. Spóźniliśmy się, ale on nas czekał (bo musiał), a potem spędził z nami tyle czasu, ile potrzebowaliśmy, choć chłopak był na pewno głodny. Przekonałam się do niego, gdy go sprawdziliśmy, że nas nie oszukuje. Ja czytając dzienniki ludzi, którzy mieszkają nie tak blisko dużych miast jak Poznań, byłam zdziwiona cenami, jakie nam podawał np. za beton, deski. Myślałam, że chce na tym zarobić, dlatego Tadek wydzwaniał po betoniarniach i tartakach. O psiakość, ale u nas pod Poznaniem drogi jest materiał.
Od razu, zobaczycie to zdjęciu, majster zachwalał nam naszą ziemię. Pod warstwą urodzajnej ziemi okazało się, że znajduje się piasek, który wygląda jak żwirek, taki ładny. I tak dobrze im się kopało. Nasz gospodarz, rolnik, od którego kupiliśmy ziemię, powiedział nam później - wpadło cztery chłopa i szpadle im się w rękach paliły. Po kilku godzinach ręcznie wykonali wszystkie wykopy. To, że chłopaki zamówili więcej betonu, to dlatego, że im trochę ziemia się obsypywała i w niektórych miejscach będziemy mieć szersze ławy. Lepiej szersze niż za wąskie.
Oczywiście po odjeździe wykonawcy Tadek biegał i sprawdzał szerokości i wysokości wykopów. Zgodnie z projektem szerokości odpowiednich ław mają być 60, 50, 45, 25 cm, a wykop głębokości 1,45 m. U nas dla ujednolicenia wykopali 60 i 80 cm wykopy pod ławy. Nie robimy specjalnych poszerzeń ław (do 1,3 m), bo kierownik mówi, że aż takie wielkie fundamenty czy ławy to się nadają pod domy 3-4 piętrowe. Przychylamy się, bo ostatnio w Muratorze przeczytałam, że ostatnio pracownie architektoniczne projektują w domkach jednorodzinnych fundamenty może nie takie jak pod wieżowce, ale pod kilku piętrowe domy. A my tylko budujemy domek parterowy z poddaszem użytkowym. Ciekawe, dlaczego? Kierownik mówi, ze nikt nie robi takich aż poszerzeń tylko większe wszystkie ławy. Uspakaja nas, że mamy bardzo dobrą ziemię, piasek, więc domek będzie ładnie i równo osiadał. Nic nie powinno popękać. Chyba że fachowcy coś skopią. Tak więc na warunki glebowe nic nie będą mogli zrzucić. Tak jak na większości budów nie będziemy robić szalunków tylko ławy będą lane prosto w ziemi. Dlatego więc nie będą one po bokach smarowane dysperbitem. Pomiędzy podkładem a ławami nie będziemy kłaść izolacji poziomej (papy czy też folii), bo nie robimy typowego chudziaka, tylko na dno wykopu został wyłożony suchy beton (konsystencja troszkę mokrego żwirku, piasku), a następnie skropiony. Papy nie byłoby do czego przykleić, a folia mogłaby być położona nierówno. Okazało się również, że przygotowując teren pod zabudowę, ze zbyt dużego kawałka ziemi wybraliśmy humus. Niepotrzebnie tak dużo, ale ziemia jest na hałdzie. Tadek nie mając miary, wykonał za duże kroki metrowe.
Zleciliśmy wcześniej wykonanie studni abisyńskiej (14 m). Odwiert był już wcześniej, a wczoraj panowie wpuścili 2-3 kręgi w ziemię, ale nie wkopali do końca, tylko najwyższy krąg wystaje ponad ziemię 40 cm. Przecież to tak nie może zostać, my chcemy to zabudować, jakiś skalniaczek w tym miejscu, a nie wystająca studnia. Jutro dostaną studniarze opieprz od Tadka.
Chłopaki od wykopów tak ostro wzięli się do roboty, że ani my, ani kierownik nie zdążyliśmy powiedzieć, że nie potrzeba wykonywać szerszego wykopu pod jeden komin, bo go nie będzie. Chcemy mieć w domu rekuperację, dlatego nie będzie komina, który znajduje się pomiędzy spiżarnią a łazienką. Chłopaki również zrobili szerszy wykop pod kominkiem.
Zostałam wczoraj przez męża pouczona, po co wokół wykopów znajdują się deski (wysokość fundamentów i ich wypoziomowanie względem terenów). Wytłumaczył mi, po co na deskach są jakieś żółte paski. Po co wbite są gwoździe i jak chłopaki, zawieszając na tych gwoździach sznurki, kopali ławy. Szkoda, że tego nie widziałam. Nigdy nie byłam przy budowie domu, a do tego przecież jestem blondynką .
Teren, na którym będzie stał nasz dom, jest w takim malutkim zagłębieniu. Droga z przodu domu i las z tyłu naszej działki są usytuowane wyżej. Postanowiliśmy z majstrem, że zrobimy o jedną warstwę większą ściankę fundamentową (wyjdzie więcej bloczków fundamentowych), żeby później nie zwozić tyle piachu, a po drugie, co by w przyszłości woda nie spływała do domu. Przy okazji majster opowiadał nam, że następnego dnia po wytyczeniu terenu przez geodetę, chłopaki przywieźli niwelator i sami sprawdzali. Geodeta w jednym narożniku domu pomylił się o 2 cm. Chłopaki mają tę różnicę zniwelować.
Ogólnie budowa domu stała się sensacją w okolicy i wiele osób tam zagląda. Zagadał nas wczoraj miejscowy starszy pan (ok. 70 lat), który musiał tam zaglądać (do naszych wykopów) i widzieć, że z betoniarni przywieźli jakiś beton. Tłumaczył nam, że beton wylewa się od razu cały, a nie etapami. Wytłumaczyliśmy mu, że to co jest wylane, te 5 cm, to nie jeszcze docelowa ława, tylko taki podkład pod ławę. Nasz gospodarz opowiadał nam, kiedy, kto i jakim samochodem przyjeżdża na budowę. Tadek tłumaczył mu, jakie samochody mają pomocnicy, jaki majster, itp. Dobrze mieć takiego rolnika. Na jednym ze zdjęć w albumie, które z takim zapałem zrobił Tadek, wchodząc na hałdę, będzie widać gospodarstwo pana Rysia.
Murarze dość szybko zapoznali się z miejscowymi właścicielami domków letniskowych. W pierwszym dniu zostawili na działce samopas jakiś sprzęt (Boscha), ale następnego dnia leżał sobie spokojnie. Niesamowite nikt tego nie ukradł, ale pomocnicy na pewno dostali zjebkę od głównego majstra. Miejscowi mówili chłopakom, że tu u nas jeszcze nie zdarzyło się, żeby coś ukradli. Na razie. Następnym razem zrobimy zdjęcie - po prawej stronie od wejścia do naszego domu - około 200 - 300 m znajduje się kilkanaście działek typowo letniskowych, gdzie maksymalna dopuszczalna zabudowa to 100 m2. Trzech miejscowych policjantów ma tam swoje rezydencje, w tym komendant. Może dlatego nikt tu nie zagląda po cudzą własność.
Wreszcie poczułam, że mam działkę. Pierwszy raz tak długo byliśmy na niej. I wreszcie dotarło do mnie, że naprawdę budujemy.
Działkę kupiliśmy w styczniu, więc wcześniej nawet nie spędziliśmy na niej odrobinę dłużej czasu. To ja majstra wypytywałam, czy w południe dociera tu słoneczko, bo bardzo dużo jest wysokich drzew. Uspokoił mnie, słoneczko do nas zagląda. Przed wieczorem było tam spokojnie, bo od zachodu mamy las i nie czuć było prawie w ogóle wiatru.
Jestem naprawdę szczęśliwa.
Ale na działkę pojedziemy dopiero w niedzielę.
Beata
Reasumując, dzisiaj wydaliśmy:
- 460 zł (2 m3 betonu B10 z transportem),
- 3120 zł (13 m3 betonu B 20 na ławy fundamentowe),
- 550 zł (kubik desek na szalunki),
- 200 zł (12 ton żwiru do ścian fundamentowych).
Razem 4330 zł
Pozdrawiamy
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia