Dziennik Majki
W sobotę razem z dodatkową /zaprzyjaźnioną/ siłą roboczą skończyliśmy malować resztę drzwi wewnętrznych, a te które były już pociągnięte pierwszy raz zostały zeszlifowane papierem ściernym /szlifierką i "rączyną śnieżnobiałą"/. Skończylismy też malowanie ścian i sufitów drugi raz na biało. Popołudniu na budowę zjechała komisja rodzinna oglądać nasze poczynania.
Byli oczarowani i ....przerażeni ogromem prac przed nami.
W stawie pojawiły się dwie dzikie kaczki, zdaje się, że założyły gniazdo /mam nadzieję, że uda się je nie spłoszyć/.
Po pracy - wieczorami jeździmy po sklepach szukając płytek do łazienki i na ściany w kuchni. Majster fliziasz wchodzi na dniach i przydałoby się na coś zdecydować, ale wybór za duży i trochę mamy z Tomkiem inne zapatrywania na kolory. Trzeba będzie dojść do kompromisu /pewnie i tak skończy się na moim wyborze /. Dostaliśmy również odpowiedź z dróg wojewódzkich - możemy postawić ogrodzenie w dawnym położeniu byle 7,5m od środka drogi. Udało się bez projektu.
cdn.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia