Emanuela II Tadka, Beaty, Wiktorii i Kasi - dziennik budowy
9-11 września 2005
Policzyliśmy powierzchnie wytynkowanych ścian i sufitów. Nie tynkowaliśmy jednej ściany w kotłowni, która sąsiaduje z klatką schodową (będziemy ją docieplać), bo jest ścianą działową - silka 8 - nie ogrzewamy kotłowni. Nie tynkowaliśmy ścian w garażu, które sąsiadują z kotłownią i korytarzem - również będą docieplane, bo garaż nie będzie ogrzewany. Tynkowaliśmy ścianki kolankowe, bo nie będziemy ich zabudowywać. Wyszło tego 560 m2 po 20 zł/m2. Acha, nie tynkowaliśmy jeszcze podciągów, bo szkoda czasu i roboty, będą zabudowane płytami gk i podświetlane. Tak wymyślił elektryk. Niestety, tynkarze nie wynieśli się w sobotę, bo nawalił transport, tylko cały swój majdan mają wywieźć dopiero w poniedziałek.
A tynki schną. Najładniej widać to już na poddaszu, choć był robiony najpóźniej. Jest tu jednak kilka stopni więcej niż na dole, a po drugie ścianki są z silki 8.
A my na weekend zaplanowaliśmy ambitną robotę. To znaczy Tadek. Unicestwiliśmy prawie wszystkie śmieci (a była tego okropnie duża sterta). Bardzo nieekologicznie, ale co zrobić. Najwięcej było butelek po napojach, (ale nie tylko - były to śmieci po dekarzach i wszystkich instalatorach) nawet chcieliśmy wywieźć do najbliższego dużego pojemnika na tworzywa sztuczne przy sklepie w Zwoli, ale pojemnik był już pełny. Tadek palił to powoli przez całą niedzielę i późnym popołudniem w sobotę, bo przecież mieszkamy tak blisko lasu (przy lesie, a właściwie w lesie), że się obawialiśmy rozpalać duże ognisko w taką suszę. Niedziela była u nas na szczęście chłodniejsza.
Pamiętajcie, jak likwidujecie śmieci w ognisku, sprawdzajcie, czy w jakiś kartonach nie ma schowanych pojemników po piance montażowej. U nas skończyło się to takim wybuchem, że w pobliżu wszyscy bardzo się wystraszyli i dziwili się, kto tu strzela. Na szczęście Tadkowi nic się nie stało, ale w niedzielę musiał bawić się w śmieciarza i segregować śmieci w poszukiwaniu pojemników po piance montażowej. Jestem dumna z mojego męża. To była straszna i nieprzyjemna robota. Odpady drewniane i blaszane ma sobie wywieźć nasz sąsiad rolnik.
Jak będę mieć czas, tzn. dziecko mi pozwoli, to dołożę zdjęcia z wysychających tynków, brakującej czerpni rekuperatora, rozwijającej się instalacji elektrycznej.
cdn...
Beata
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia