Emanuela II Tadka, Beaty, Wiktorii i Kasi - dziennik budowy
19-21 września 2005
Wczoraj pojawili się monterzy okien połaciowych i dekarze. Umówiliśmy się po raz drugi z kierownikiem budowy, że dokona odbioru dachu. Przyjeżdżamy na budowę (kierownik z nami samochodem) i okazuje się, że chłopaki są w powijakach. Kołnierze zamontowane, ale trzeba przecież ułożyć przyciętą dachówkę wokół okna i zamontować okna. Otwory porobili zgodnie z projektem i wtedy wyszło, że cieśle zrobili (na naszą prośbę) otwór dachowy w dużej górnej łazience nad garażem troszkę niżej w projekcie. Nie mieli paliwa do piły spalinowej, żeby poprawić więźbę, więc nie robili tego jednego okna. Potem okazało się, że kolejne okno w najmniejszym pokoju na poddaszu nie można swobodnie otworzyć, bo za blisko jest rynny. Już się nawet nie przyznawaliśmy, że to murarze poszerzyli lukarnę z tymi dwoma dużymi oknami za naszą zgodą. Cieśle to widzieli, ale nie rozsunęli krokwi. No i w czwartek po raz kolejny dekarze mają zaszczycić wizytą naszą budowę, żeby przesunąć o kilka centymetrów jedno okno i zamontować drugie w łazience.
Ponieważ byliśmy jednym samochodem z kierownikiem, który się spieszył do domu, nie mogliśmy poczekać aż zamontują okna. Dlatego na zdjęciach, które dołożę do albumu widać na razie tylko kołnierze. Dziś rano Tadek przed pracą zajrzał na budowę zobaczyć, czy skończyli te okna. Jechał z projektami od gazu do starostwa powiatowego w Środzie Wlkp. Mówi mi przez Skype'a, że dachówka wokół okien wygląda na starannie ułożoną. Przekonamy się, jak zacznie padać deszcz. Podobno już w najbliższy weekend.
Najważniejsza rzecz. Jestem zachwycona. Te okna tak rozświetliły pokoje. Tyle światła się pojawiło w tych sypialniach. Może trochę pomógł w tym biały styropian na podłodze, ale jest super.
Wyszła również następna rzecz. Trochę niedobrze poukładali rury od rekuperacji na poddaszu - za blisko okien. Będą mieli trochę zabawy panowie od ocieplenia. Szkoda, że nie ułożyli tego po drugiej stronie krokwi narożnej. Ale to my gapy. Przecież wiedzieliśmy, gdzie będą okna dachowe.
Ale zostało nam tej dachówki (w tej chwili 62, a po założeniu ostatniego okna - chyba 74). Zwrócić już takiej nie możemy, bo rozpakowana, ale przyda nam się do daszku, który zamierzamy zrobić nad pojemnikami ze śmieciami i nad drzewem do kominka. Kilka sztuk dachówki należy zostawić na wieczną pamiatkę, bo co będzie, jak się potłuką na dachu.
Zastanawiamy się, co zrobić, jak Porta odpowie, że ościeżnica ma takie naturalne odchylenia w kolorach. Wziąć czy nie te drzwi? Czy mamy siłę czekać na drzwi z innej firmy znów kilka tygodni.
Wkurza nas facet od podłogówki. Dziś z Tadkiem umówił się na rozmowę. Ma powiedzieć, kiedy wchodzi. Coś czuję, że nie za szybko. Ostatnio przez telefon już narzekał, że przecież jeszcze nie mamy gazu. Ale próbę ogrzewania można podobno zrobić za pomocą butli z gazem. Posadzkarze już czekają na naszą robotę. Potem mogą robić gdzieś indziej i to my na nich będziemy czekać.
Ocieplać poddasze zaczniemy podobno w połowie przyszłego tygodnie. Zresztą to jedna firma, tylko inni pracownicy, która kładzie posadzki, ociepla dom i poddasze. Mają skończyć wtedy jakiś domek i wejdą do nas. Mają robić wszystko, na co nam starczy kasy.
cdn...
Beata
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia