Emanuela II Tadka, Beaty, Wiktorii i Kasi - dziennik budowy
23-27 września 2005
Nie pisałam, ale z przerwanym kablem wszystko dobrze się skończyło. Okazało się bowiem, że nie tylko my nie mieliśmy prądu, ale i pół wsi. Następnego dnia, gdy przyjechał nasz elektryk był już prąd (wszystkie trzy fazy), a nawet poprawiony kabel przy słupie. Musieli go pracownicy odkopać i przesunąć w odpowiednie miejsce. Nawet zagrabili. Wykonawca kładzie rury bez żadnych map, planów. Dowiedzieliśmy się, że naszemu sąsiadowi rolnikowi w dwóch miejscach przerwali kabel telefoniczny, jeszcze dalej znów komuś następnemu kabel z prądem. Ciągle po okolicy jeździ pogotowie energetyczne. Ale wracając do nas, razem z elektrykiem przyjechali panowie z pogotowia energtycznego i sprawdzali już tylko jakimś przyrządem, czy kabel pod ziemią nie ma przebicia. Na szczęście wszystko w porządku - kabel jest cały.
A co do postępów na naszej budowie to Tadek już nie ma sił. Wszyscy są niesłowni i ciągle przesuwają terminy - dekarze, ociepleniowcy, instalatorzy. Obudzą się pewnie zimą i wtedy nie wiem, czy zdążymy w swoim domu przygotować Boże Narodzenie.
Wreszcie po 4 miesiącach doczekaliśmy się na projekt instalacji wewnętrznej gazowej. Za sporządzenie projektu daliśmy 400 zł - bez rachunku. Już dziś zatwierdzono nam ten projekt w starostwie. Kilka telefonów Tadka do odpowiednich ludzi oraz wizyta w starostwie i nie musimy czekać 7 dni na akceptację. Nawet wiemy, na jakim etapie jest nasze przyłącze gazowe. Projektant właśnie oddał projekt do starostwa. Teraz oni muszą przesłać papiery do naszych wszystkich sąsiadów i do nadzoru budowlanego. Tego przyspieszyć już nie możemy, ale to trwa 30 dni. Tak więc pod koniec października, na początku listopada będą doprowadzać nam gaz. Zgodnie z umową z gazownią gaz będziemy mieć 30 listopada. Ciekawe czy nam podłączą wcześniej?
Dziś musimy napisać już pismo do energetyki w sprawie zmiany przyłącza budowlanego na docelowe. Domyślamy się, że takiego przyłącza jak gazowe to nam nie zrobią - docelową drogą wewnętrzną, bo w projekcie transformator ma stanąć za dwiema następnymi, jeszcze niesprzedanymi działkami. Teraz "prąd idzie" z drugiej strony naszej działki pod gruntową drogą gminną. Ale chyba zmienią nam taryfę. Dobrze, że od razu poprosiliśmy o licznik dwutaryfowy i chyba o odpowiednią liczbę KW.
Wczoraj wreszcie przed wieczorem pojawił się jeden z instalatorów od podłogówki. Przywiózł pierwsze materiały. Ciekawy jest styropian pod podłogówkę. Jutro zrobię zdjęcia. Najpierw muszą jednak przygotować instalację pod grzejniki, znowu będą kuć otynkowane ściany. Postanowiliśmy, że grzejniki będziemy mieć na poddaszu pod oknami dachowymi w dwóch sypialniach. W trzeciej sypialni z dwoma oknami będzie zamontowany jeden duży grzejnik. Oczywiście w łazienkach będą grzejniki drabinki i podłogówka. To na górze. Na dole na całości podłogówka prócz sypialni i spiżarni, a grzejniki w wiatrołapie, w gabinecie pod oknem, dodatkowa drabinka w łazience, pod oknem w salonie przy drzwiach na taras.
Wieczorem także przyjechali monterzy Porty. Mamy już drzwi, ale do końca nie jesteśmy szczęśliwi. Ościeżnica ma inny naturalny odcień. Skończyli późno, po ciemku. Od razu Tadeuszowi powiedzieli, że gdyby oni byli na obmiarze to nam odradzaliby kupno drzwi zewnętrznych Porty, bo dopiero od roku je produkują i są z nimi problemy. Poleciliby drzwi innej firmy. Natomiast naprawdę polecają drzwi wewnątrzlokalowe Porty, są sprawdzone i produkowane od wielu lat, ma firma doswiadczenie. Teraz to nam mówią!!! Ale to my sami pojechaliśmy i bez obmiaru zamówiliśmy takie drzwi zewnętrzne. Ech! Zdjęcia zrobimy jutro!
cdn...
Beata
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia